Błąd pilotów? Drugi eksperyment tupolewa

Eksperyment z Tu-154 miał potwierdzić, że można poderwać samolot, podchodząc do lądowania na autopilocie

Publikacja: 15.04.2011 20:25

Eksperci powątpiewają, czy podczas eksperymentu załoga Tu-154M mogła zejść tak nisko, jak stało się

Eksperci powątpiewają, czy podczas eksperymentu załoga Tu-154M mogła zejść tak nisko, jak stało się to podczas tragicznego lądowania w Smoleńsku

Foto: KFP

Po naciśnięciu przycisku "uchod" można odejść na autopilocie znad lotniska, na którym nie ma systemu precyzyjnego lądowania ILS (pozwala lądować przy braku widoczności). Ma to wynikać z pierwszego eksperymentu na Tu-154M o numerze 102, przeprowadzonego we wtorek przez komisję Jerzego Millera badającą katastrofę smoleńską. Te rewelacje podał w piątek "Nasz Dziennik".

– Nie informujemy o przebiegu eksperymentu i wnioskach, jakie z niego płyną. Komisja przedstawi je w końcowym raporcie – mówi "Rz" Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSWiA.

Cisza w kabinie

Z odczytów czarnych skrzynek rozbitego Tu-154 wynika, że dowódca kpt. Arkadiusz Protasiuk na 20 sekund przed katastrofą wydał komendę "odchodzimy", chcąc przerwać lądowanie (tupolew był kilkadziesiąt metrów nad ziemią). Ale samolot dalej zniżał lot. W kabinie zapanowała dziwna cisza, jakby załoga zamilkła zaskoczona brakiem reakcji maszyny.

Eksperyment miał wyjaśnić, jakie przyciski wcisnęli piloci i jak zareagował samolot. Eksperci lotnictwa dotąd sugerowali, że Tu-154 się nie poderwał, bo leciał na autopilocie. A skoro w Smoleńsku nie było ILS, tupolew nie mógł zareagować.

Wtorkowy eksperyment komisji Millera wykonany nad lotniskiem w Powidzu ma temu przeczyć i potwierdzić, że maszyna powinna się wznieść.

Jak to możliwe? Według "Naszego Dziennika" tupolew miał wpięte w system dwie przystawki: lewostronny pulpit PN-5 (odpowiadający za system nawigacyjny) i prawostronny pulpit PN-6 (skonfigurowany z automatem ciągu). Te dwa systemy spina przycisk "uchod". Dlatego po jego uruchomieniu samolot powinien zwiększyć obroty i się wznieść.

Eksperci ostrożni

Znawcy tematu są podzieleni w ocenach, czy bez ILS "uchod" rzeczywiście reaguje. Pułkownik Antoni Milkiewcz, ekspert w dziedzinie wypadków lotniczych, tego nie wyklucza i twierdzi, że te dwa elementy nie są powiązane. – Nie wiem, czemu część ekspertów nieustannie te dwie sprawy łączy – mówi "Rz".

Były pilot proszący o anonimowość zauważa: – Nie ma potwierdzenia, że z funkcji "uchod" kpt. Protasiuk skorzystał. Jeśli nawet, to nie wiemy, na jakiej dokładnie wysokości był samolot. Może był za nisko i ciężkiej maszyny już nie dało się poderwać – ocenia. Ale zastrzega: – Nie można wykluczyć, że odejście nie udało się z powodu jakiejś usterki, choć nic o niej nie wiadomo. MAK twierdził, że samolot był sprawny, usterek nie było, a winą obarczył polską załogę.

Kapitan Robert Zawada, były pilot wojskowy, mówi: – Generalnie na autopilocie podchodzi się do lądowania, gdy lotnisko ma ILS. Ale niewykluczone, że jakiś sygnał dotarł do autopilota i przycisk "uchod" zadziałał. Nie znamy wyposażenia tupolewa.

Dwa testy

Według informacji "Rz" warunki podczas wtorkowego eksperymentu, m.in. wysokość schodzenia, zostały spełnione. – Piloci na prośbę komisji kilka razy powtarzali te same elementy – mówi wojskowy pilot. Drugi test odbył się w piątek. – Sprawdzano kolejne elementy – mówi "Rz" Małgorzata Woźniak. Oba testy odbyły się nad lotniskiem w Powidzu. Na pokładzie Tu-154 byli też eksperci komisji Millera.

Jeśli nieoficjalne wyniki testu okażą się prawdziwe, rzucą nowe światło na zachowanie załogi w ostatnich sekundach lotu.

Jednak były szef eskadry tupolewów w 36. specpułku płk. Stefan Gruszczyk powątpiewa, czy na podstawie testu można wyciągać daleko idące wnioski. – Nie wierzę, że podczas eksperymentu kazano pilotom łamać procedury i schodzić poniżej 100 metrów – mówi "Rz" płk. Gruszczyk. – Warunki meteorologiczne w Smoleńsku były też zupełnie inne od tych podczas testu. Lotnisko w Powidzu jest zupełnie inne niż Siewiernyj – wylicza. Nie rozumie też, dlaczego szczegóły oblotu są trzymane w takiej tajemnicy. – Pamiętajmy, że piloci w Smoleńsku zeszli poniżej 100 metrów, prawdopodobnie źle odczytywali też wysokość i byli jeszcze niżej, niż myśleli. W tej sytuacji wszystko się mogło zdarzyć – mówi płk. Gruszczyk.

Ale politycy komentują: – Kawałek po kawałku sypie się lansowana od pierwszych minut po katastrofie wersja, że winę za nią ponoszą tylko piloci – mówi "Rz" poseł Andrzej Dera (PiS). – Najpierw mówiono, że było kilka podejść do lądowania, później się okazało, że było jedno. Mówiono, że nie było decyzji o odejściu, teraz wiemy, że komendę "odchodzimy" wypowiedział pilot na wysokości 100 m. Okazuje się także, że najprawdopodobniej było możliwe odejście przy włączonym autopilocie, co też przez wiele miesięcy wykluczali tzw. eksperci.

Poseł dodaje, że przyczyn katastrofy można upatrywać też w awarii samolotu.

Choć MAK zapewniał, że tupolewy są bez zarzutu, niedawno rosyjska agencja poleciła zaprzestanie lotów maszynami Tu-154 ze względu na mogące występować w nich usterki.

Po naciśnięciu przycisku "uchod" można odejść na autopilocie znad lotniska, na którym nie ma systemu precyzyjnego lądowania ILS (pozwala lądować przy braku widoczności). Ma to wynikać z pierwszego eksperymentu na Tu-154M o numerze 102, przeprowadzonego we wtorek przez komisję Jerzego Millera badającą katastrofę smoleńską. Te rewelacje podał w piątek "Nasz Dziennik".

– Nie informujemy o przebiegu eksperymentu i wnioskach, jakie z niego płyną. Komisja przedstawi je w końcowym raporcie – mówi "Rz" Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSWiA.

Pozostało 89% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!