Zbudowane za 40 mln zł przy ul. Marynarskiej Centrum Zarządzania Kryzysowego miało w pełni ruszyć przed Euro 2012. Ale są kłopoty, od miasta niezależne.
Budynek przy Marynarskiej już nazywa się miejskim małym „pentagonem". Wyposażone jest w nowoczesny sprzęt, komputery, ortofotomapy, z których po zbliżeniu można np. wyczytać, kto jest właścicielem nieruchomości. Funkcjonuje system powiadamiania o lokalizacji tramwajów pozwalający szybko zorientować się, gdy jest awaria (co minutę na ekranie pojawia się sygnał ruchu pojazdu). To tu np. w czasie powodzi będą odbywać się posiedzenia sztabu kryzysowego. A na co dzień będzie to punkt „dowodzenia" służbami w razie wypadków, pożarów czy innych katastrof.
Inwestycja zrobiła wrażenie nawet na stołecznych radnych opozycji, którzy wizytowali ściśle chroniony obiekt. – Rzeczywiście, wyposażenie jest świetne i będzie to fantastyczne miejsce do zarządzania, pod warunkiem że zostanie w pełni wykorzystane – ocenia radny Maciej Maciejowski (PiS).
40 mln zł Tyle kosztowało przekształcenie budynku dawnej szkoły w miejskie centrum zarządzania
Wartością Centrum miało być to, że wszystkie służby interwencyjne są w jednym miejscu. Wprowadziła się tam już straż miejska z dotychczasowych baraków przy Czerniakowskiej. Częściowo przeniósł się tam zakład monitoringu – czyli obsługa kamer miejskich. Częściowo – bo tylko ekipa tzw. techniczna, administracja zakładu została w innej części miasta. 12 marca z siedziby przy Polnej przenosi się tam też straż pożarna.