Oznacza to, że nie dojdzie do pojednania opozycyjnego wobec władz w Mińsku ZPB z lojalną wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki częścią organizacji, jak chce tego szef reżimowego ZPB Mieczysław Łysy.
O przeprowadzeniu zjazdu 18 listopada, zamiast w marcu przyszłego roku, postanowiła wczoraj Rada Naczelna opozycyjnego ZPB. Z taką propozycją wystąpiła Andżelika Orechwo, pełniąca obowiązki szefa organizacji od dwóch lat, po rezygnacji wybranej w marcu 2009 roku na czteroletnią kadencję Andżeliki Borys.
Orechwo wytłumaczyła potrzebę przeprowadzenia przyspieszonego zjazdu chęcią powrotu do tradycji zjazdów na jesieni. Ta tradycja została przerwana gdy poprzednik Borys na stanowisku szefa Związku Tadeusz Kruczkowski wbrew statutowi organizacji wydłużył w 2004 r. swoją kadencję o pół roku i rozpisał zjazd na wiosnę, czyli na marzec 2005 roku.
Po przegranych w marcu 2005 roku wyborach na prezesa Kruczkowski przy pomocy władz białoruskich doprowadził do rozbicia największej polskiej organizacji na Białorusi na dwa obozy. Jeden z nich, reprezentowany obecnie przez Orechwo, jest uznawany i wspierany przez rząd w Warszawie, ale postrzegany jako nielegalna organizacja przez rząd w Mińsku. Druga, lojalna wobec rządu w Mińsku część ZPB, cieszy się legalnym statusem, ale nie otrzymuje żadnego wsparcia z Warszawy. Na dodatek liderzy tej organizacji oraz najaktywniejsi jej działacze są objęci zakazem wjazdu do Polski.
Z apelem o pojednanie zwaśnionych stron wystąpił w marcu tego roku szef reżimowego ZPB Mieczysław Łysy. Jak mówił w rozmowie z „Rz", przejmując stery w organizacji po skompromitowanym i niemówiącym po polsku Stanisławie Siemaszce, postawił sobie za cel zwołanie wspólnego zjazdu ZPB, „aby przywrócić jedność wśród Polaków na Białorusi". Zdaniem Łysego taki zjazd także mógłby się odbyć jesienią, tyle że przyszłego roku.