Reklama

Piłeczka jest po naszej stronie

Ameryka zrobi dla nas tyle, ile my zrobimy dla siebie – mówi „Rz" Janusz Reiter, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych

Publikacja: 08.11.2012 00:09

"Rz": Z punktu widzenia Warszawy Barackowi Obamie można było co nieco zarzucić. Czy w drugiej kadencji zmieni swą optykę wobec naszego kraju?

Janusz Reiter:

Jeżeli się uważa, że obecny stan relacji jest niezadowalający, to klucza do naprawy trzeba szukać po obu stronach. Minimum, które Amerykanie są nam winni, to uznanie, że Polska i ten region są częścią UE, ale mają też pewne specyficzne interesy, których rozumienie i poszanowanie jest także pożyteczne dla USA.

Więcej informacji o wyborach prezydenckich w USA

W dodatku im dłużej problem wiz pozostanie nierozwiązany, tym trudniej polskiej opinii publicznej uwierzyć, że Ameryka traktuje nas z respektem. A Amerykanie powinni wiedzieć, że Polacy reagują wrażliwie albo nawet nadwrażliwie na wszystko, co odbierają jako brak respektu. Po naszej stronie zaś jest potrzebna refleksja, w jaki sposób chcemy być obecni w polityce międzynarodowej poza oczywistym obszarem naszego bezpośredniego sąsiedztwa.

Reklama
Reklama

Administracja Obamy nie wykazywała do tej pory większego zainteresowania UE i tym samym naszym regionem jako części UE. Czy są przesłanki, by sądzić, że będzie jakaś zmiana?

Po początkowej otwartości wobec UE administracja Obamy patrzy dzisiaj na Unię bardziej sceptycznie, co jest wynikiem całej serii doświadczeń prowadzących do przekonania, że Unia jest Ameryce mało przydatna jako partner w polityce światowej. Ameryka poszukuje partnerów w działaniu i to dotyczy także Polski.

Polska usiłuje być takim partnerem, co nie spotyka się z wzajemnością.

Obama nie wykazał się nadmiarem wrażliwości na problemy Polski i tego regionu. W sprawie tarczy można mieć pretensje nie do samej decyzji, ale w jaki sposób została zakomunikowana. Jego wpadką była na pewno złożona szeptem deklaracja prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi dotycząca większej elastyczności w sprawie tarczy. Ale administracja Obamy nie zarzuciła przecież samego projektu tarczy, lecz go zmodyfikowała, czyniąc nawet lepszym, bo mniej dla nas kontrowersyjnym. Jest obecnie przedsięwzięciem wielostronnym. Oznacza to, że Polska nie będzie musiała ponosić takich kosztów politycznych, jakie byłyby konsekwencją realizacji projektu prezydenta Busha.

"Rz": Z punktu widzenia Warszawy Barackowi Obamie można było co nieco zarzucić. Czy w drugiej kadencji zmieni swą optykę wobec naszego kraju?

Janusz Reiter:

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Reklama
Reklama