Po piątkowym odrzuceniu przez Sejm ustawy wprowadzającej związki partnerskie mobilizują się zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy związków. Nie milkną też echa sporu premiera Donalda Tuska z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem.
Po sejmowym wystąpieniu Gowina, który uznał projekty za sprzeczne z konstytucją, głos zabrał Tusk. Stwierdził, że Gowin „wygłosił osobistą opinię, bo nie ma stanowiska rządu w tej sprawie".
Według Ruchu Palikota w imieniu rządu wypowiedział się jednak Gowin, a nie Tusk. – Gowin mówił, że wypowiada się nie w imieniu rządu, ale jako minister sprawiedliwości. Tusk według mnie wystąpił wyłącznie w swoim imieniu albo jako szef partii apelujący do własnych posłów – mówi "Rz" Andrzej Rozenek, rzecznik RP.
Jak dowiedziała się „Rz", o tym że nie będzie stanowiska rządu w tej sprawie, zdecydował Komitet Stały Rady Ministrów. Równocześnie Kancelaria Premiera upoważniła Ministerstwo Sprawiedliwości do zabierania głosu w debacie o związkach partnerskich. Wynika to z dokumentu, jaki poznała „Rz". To rozesłany do ministerstw porządek obrad wraz z informacją, który z resortów jest właściwy do zabrabnia głosu. W przypadku ustawy o związkach partnerskich czytamy: „Nie ma stanowiska rządu". A dalej, że głos zabierze „Przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości".
Tusk odcina się od Gowina ws. związków partnerskich