Oświadczenie Krajowego Konsultanta w sprawie wypowiedzi ks. Longchamps de Bériera

Niefortunna wypowiedź księdza Franciszka Longchamps de B?rier na temat dzieci urodzonych dzięki technikom wspomaganego rozrodu spowodowała zaadresowanie do mnie szeregu zapytań wymagających oficjalnego komentarza. Istotne jest wprowadzenie do debaty publicznej pewnego zasobu wiedzy, definicji, w miejscu dogmatów i wypowiedzi kuriozalnych.

Publikacja: 01.03.2013 13:26

Jestem zwolennikiem zastąpienia pojęcia „in vitro" (IVF - in vitro fertilization - zapłodnienie pozaustrojowe) pojęciem szerszym - technik wspomaganego rozrodu (ART - od assisted reproductive technology), którego IVF jest tylko elementem. Skrót ART brzmi przyjaźniej i trudniej jest go kojarzyć z „dzieckiem z probówki" - pojęciem pejoratywnym, szkodzącym sprawie. Nadal może ono stanowić zachętę do pokazania na okładce jakiegoś tygodnika dziecka wsadzonego główką w dół do zlewki dla zilustrowania problemu, co powinno wywołać podobny skandal, jak wypowiedzi osób o nastawieniu ortodoksyjnym. „Dziecko z probówki" jest dzieckiem nadal rodzącym się tak jak każde inne dziecko z „brzuszka matki". Przez tworzenie negatywnych skojarzeń nie można dostarczać argumentów osobom głoszącym poglądy skrajne. Dzieci rodzące się dzięki ART nie posiadają żadnych cech wskazujących na charakter ich poczęcia.

ART jest dla wielu rodziców jedyną szansą posiadania potomstwa. Najczęstszym wskazaniem dla ART jest niepłodność jednego lub obojga rodziców. Problem ten dotyczy minimum co 10 pary i ma charakter globalny. Stan zdrowia milionów dzieci urodzonych dzięki ART był i jest na całym świecie od dziesięcioleci przedmiotem skomplikowanych analiz epidemiologicznych i statystycznych. Porównywany jest zarówno ze stanem zdrowia dzieci poczętych naturalnie, jak również między grupami dzieci poczętych przy zastosowaniu różnych metod wspomaganego rozrodu. Dane w tym zakresie muszą być gromadzone z zachowaniem wysokich standardów metodologicznych. Odrzucane są wyniki badań wątpliwej jakości. Meta-analizy z udziałem często dziesiątków ośrodków z całego świata obejmują niekiedy dane dotyczące setek tysięcy dzieci urodzonych po ART. Złożone algorytmy matematyczne mogą utrudniać czytanie tego typu prac ze zrozumieniem osobom o niewystarczających kompetencjach. Współczynniki ryzyka wystąpienia nieprawidłowości rozwojowych u dzieci urodzonych po zastosowaniu ART, zależne od szeregu zmiennych, są nieco wyższe niż u dzieci poczętych w sposób naturalny. . Są to fakty znane od wielu lat i nie dostarczają one mimo wszystko żadnych poważnych argumentów przeciwko ART. Nadinterpretacja wyników badań w tym zakresie jest nadużyciem formalnym. Warto podkreślić również, że prowadzone są badania dotyczące przebiegu ciąż i stanu zdrowia kobiet po ART. Również one ponoszą nieco wyższe ryzyko powikłań o charakterze ogólnym, co musi być brane pod uwagę w ramach opieki położniczej.

Należy podkreślić, że zgodnie z zapisami w szeregu dokumentów o charakterze międzynarodowym zakazana jest wszelka dyskryminacja lub stygmatyzacja dowolnej grupy osób ze względu na płeć, rasę, kolor skór, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, urodzenie lub niepełnosprawność (Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Powszechna Deklaracja UNESCO o genomie ludzkim i prawach człowieka, Powszechna deklaracja w sprawie bioetyki i prawach człowieka, Europejska konwencja bioetyczna, Karta praw podstawowych UE. Złamanie tych zasad jest naruszeniem praw, podstawowych wolności i godności człowieka. Dokumenty te powinny być znane politykom, bioetykom, dziennikarzom, lekarzom i wielu innym, chcącym się wypowiadać w tych kwestiach.

Poziom dziennikarstwa jest jednym z istotnych elementów wpływających na temperaturę dyskusji społecznej o powyższych zagadnieniach. Należy przypomnieć, że władza (czwarta) to również odpowiedzialność. Apeluję do państwa dziennikarzy z jednej strony o rozwagę i takt, a z drugiej o refleksję czy każde głupstwo powinno być obszernie komentowane, powielane, z daniem do dyspozycji trybuny jego głosicielom w dalszych dyskusjach. Jeśli piętnując akt stygmatyzacji dziennikarz, działając być może w dobrej wierze, pisze o „dzieciach z probówki" w komentarzu do słów ks. de Berier i dodaje do opisu zespołu Downa „małpią bruzdę", powołując się na podręczniki medycyny, chyba sprzed 40 lat, to czyni to samo w odniesieniu do innej grupy ludzi. Za wiele podobnych sytuacji redakcje nie czują się współodpowiedzialne, odmawiając często prawa nawet do krótkich sprostowań lub wyjaśnień. Jak zatem dać odpór głupstwom, które wygłaszane są lub wypisywane tu i ówdzie? Wiedza i wypowiedzi osób kompetentnych okazują się nudniejsze niż news i sensacja. Warto jest dyskutować o technikach wspomaganego rozrodu, diagnostyce przedurodzeniowej, badaniach i testach genetycznych - nikt nie neguje istnienia pewnego marginesu niebezpieczeństw medycznych i etycznych związanych z tymi zagadnieniami. Dyskusję na ten temat powinni jednak prowadzić przygotowani do tego merytorycznie fachowcy, politycy, dziennikarze, przedstawiciele innych środowisk intelektualnych i grup społecznych, a nie doktrynerzy.

Głęboko niepokoją również postawy konformistyczno-koniunkturalne nie pozwalające na stanowcze, ustawowe uregulowanie wielu problemów dotyczących możliwości wykorzystania osiągnięć współczesnej biologii i medycyny. Od dawna apeluję o ratyfikowanie przez Polskę Europejskiej konwencji bioetycznej otwierającej drogę, wraz z jej protokołami dodatkowymi, do poszukiwania odpowiednich rozwiązań legislacyjnych w każdym z państw sygnatariuszy Konwencji. Reprezentanci każdej opcji politycznej, koncentrując się tylko na arytmetyce wyborczej, nie zauważają, że brak takich rozwiązań prowadzi do dzikiej, nie poddanej żadnej kontroli komercjalizacji usług i świadczeń w zakresie testów genetycznych, zasad przechowywania i wykorzystywania materiału biologicznego, technik wspomaganego rozrodu oraz wielu innych osiągnięć współczesnej medycyny, co przynosi znacznie więcej szkód - także natury etycznej - niż mamy pożytku z ochrony dogmatów.

dr hab. n. med. prof. nadzw. Lucjusz Jakubowski

konsultant krajowy w dziedzinie genetyki klinicznej

Zakład Genetyki I CZMP Łódź

Jestem zwolennikiem zastąpienia pojęcia „in vitro" (IVF - in vitro fertilization - zapłodnienie pozaustrojowe) pojęciem szerszym - technik wspomaganego rozrodu (ART - od assisted reproductive technology), którego IVF jest tylko elementem. Skrót ART brzmi przyjaźniej i trudniej jest go kojarzyć z „dzieckiem z probówki" - pojęciem pejoratywnym, szkodzącym sprawie. Nadal może ono stanowić zachętę do pokazania na okładce jakiegoś tygodnika dziecka wsadzonego główką w dół do zlewki dla zilustrowania problemu, co powinno wywołać podobny skandal, jak wypowiedzi osób o nastawieniu ortodoksyjnym. „Dziecko z probówki" jest dzieckiem nadal rodzącym się tak jak każde inne dziecko z „brzuszka matki". Przez tworzenie negatywnych skojarzeń nie można dostarczać argumentów osobom głoszącym poglądy skrajne. Dzieci rodzące się dzięki ART nie posiadają żadnych cech wskazujących na charakter ich poczęcia.

Pozostało 84% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!