Sposób, w jaki Thatcher przebudowała swój własny kraj, także okazał się wzorem dla świata. Po laburzystach odziedziczyła gospodarkę w głębokiej zapaści. Pomysłem na jej odbudowę okazało się przede wszystkim ograniczenie roli państwa. British Airways, British Gas, British Telecom – to tylko przykłady z długiej listy państwowych firm, które trafiły pod młotek. Po raz pierwszy miliony Brytyjczyków nie tylko zaczęły inwestować na giełdzie, ale także stały się właścicielami własnych domów. Poluzowanie regulacji bankowych przekształciło londyńską City w czołowe centrum finansowe świata. Thatcher radykalnie obniżyła presję fiskalną: gdy dochodziła do władzy, najwyższa stawka podatku od dochodów osobistych wynosiła 83 procent, kiedy odchodziła, była przeszło dwa razy niższa. Premier udało się jednocześnie uzdrowić finanse publiczne po latach wysokiego deficytu i narastającego długu. Symbolem otwarcia brytyjskiej gospodarki na międzynarodową konkurencję stało się zniesienie wszelkich ograniczeń w przepływach kapitałowych.
W bardzo brutalnej konfrontacji ze związkami zawodowymi Thatcher doprowadziła do zamknięcia większości deficytowych kopalń i hut. Łamiąc potęgę ruchu związkowego, otworzyła przy okazji drogę do powstania „New Labour" Tony'ego Blaira, który w zasadniczych zrębach kontynuował jej politykę.
Od Rosji po Amerykę Łacińską i Europę Zachodnią: duża część świata przez kolejne dwie dekady poszła śladami polityki gospodarczej Thatcher. Także w Polsce prywatyzacja i polityka twardego złotego w znacznym stopniu były inspirowane przykładem Wysp.
Kryzys doprowadził jednak do pewnej rewizji tej części bilansu thatcheryzmu. W szczególności pozostawiony bez kontroli sektor bankowy przyczynił się do największego od 70 lat kryzysu w Europie Zachodniej i USA. Ale na razie nikt innego, skutecznego modelu rozwoju jeszcze nie znalazł.
Jan Krzysztof Bielecki, były premier
Margaret Thatcher była dla nas, Polaków, pierwszą damą antykomunizmu w Europie. Była też archetypem polityka odróżniającego dobro od zła i wyznaczającego jasną granicę między nimi opartą na wartościach. Kluczowy dla jej polityki zagranicznej był rok 1976, gdy skrytykowała ZSRR za to, że nie interesuje go prawdziwe odprężenie. Wytknęła interwencję w Angoli, która dowodziła, że celem Moskwy była dominacja nad światem. To Margaret Thatcher mobilizowała NATO, by pozostała organizację silną i czujną. Za taką postawę radziecka gazeta „Krasnaja Zwiezda" nazwała ją Żelazną Damą. Godziła się i na to określenie, podobnie jak na „wojownika zimnej wojny" (cold warrior). Proszę bardzo, odpowiadała, jeżeli tylko w ten sposób chcecie określać „moją obronę wartości i wolności, które są podstawą naszego sposobu życia". Już w ulotce na wybory parlamentarne w 1950 roku, jeszcze jako Margaret Roberts, przestrzegała, że komunizm żeruje na słabości. Dlatego już wówczas głosiła, że Wielka Brytania musi być silna – silna militarnie, silna w wierze i silna w swoim stylu życia. W najtrudniejszych czasach dla „Solidarności", w czasie aresztowań i internowań, słowa Thatcher dawały nam nadzieję. Takie jak wypowiedziane w Berlinie w 1982 r.: można człowieka zniewolić, ale nie można zwyciężyć jego ducha. Przestrzegła przywódców sowieckich, że ich władza jest utrzymywana jedynie dzięki sile. Przewidziała, że pewnego dnia wzniesiony przez komunistów gmach się rozpadnie. Jej przemówienie w Gdańsku, podczas pierwszej wizyty w Polsce w 1988 r., dało Polakom, po latach trudnej walki, nadzieję w zwycięstwo wolności i podstawowych wartości. Była dla nas inspiracją w tych mrocznych czasach. Ale wiara w Margaret Thatcher jako polityka niewzruszonego w swoich przekonaniach ludziom z mojego środowiska pozostała i później.