Niewiele wskazuje na sukces związków

Związkowcy biorą licznie udział w demonstracjach pod warunkiem, że ktoś ich na nie przywiezie autokarami - mówi prof. Juliusz Gardawski z SGH

Publikacja: 02.06.2013 21:47

„S” grozi wielkim protestem w stolicy, a nawet ogólnokrajową powtórką z tegorocznego strajku general

„S” grozi wielkim protestem w stolicy, a nawet ogólnokrajową powtórką z tegorocznego strajku generalnego na Śląsku. – Same zmiany w kodeksie pracy nie wydają się dostatecznym powodem do poderwania mas Polaków do walki z rządem – komentuje prof. Juliusz Gardawski

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Jutro rocznica wyborów z 1989 r., miażdżącego zwycięstwa obozu „Solidarności". Dlaczego dziś po niespełna ćwierćwieczu od tamtych wydarzeń związki zawodowe są tak słabe? Ostatni sondaż CBOS pokazał, że należy do nich zaledwie co 20. Polak, czyli co 10. pracownik.

Prof. Juliusz Gardawski, SGH, od przeszło 30 lat bada związki zawodowe:

Rzeczywistość nie jest tak mroczna. Liczebność związkowców utrzymuje się od dekady na względnie stałym poziomie. Czytając ostatnie dane CBOS, trzeba pamiętać o błędzie statystycznym sondażu. Słabość związków nie bierze się głównie z ich liczebności, ale z niewielkich możliwości mobilizacyjnych członków.

Członkowie związków w niewielkim stopniu tożsamiają się z nimi

Z naszych ubiegłorocznych badań wynika, że należy do nich ok. 2 mln Polaków pracujących w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 10 osób. To wielka grupa ludzi. Problem jednak w tym, że mają one nikłe możliwości podejmowania wspólnych działań. Członkowie w niewielkim stopniu utożsamiają się z nimi.

To dlaczego do nich należą?

Niektórzy zawsze w nich byli i cenią związkową więź ideową i towarzyską. Inni, a jest ich większość, traktują związek jako usługodawcę – płacę składki, więc mam wobec organizacji swoje wymagania. Związkowcy oczekują, m.in., że dzięki przynależności do jednej z zakładowych organizacji będą mieli większą od niezrzeszonych ochronę przed zwolnieniem.

Ale przecież potrafią zorganizować manifestacje, w których biorą udział tysiące osób.

Pod warunkiem, że ktoś na te manifestacje przywiezie związkowców autokarami. We Francji, gdzie związki zawodowe są mniej liczne, na ich sygnał wylegają w Paryżu setki tysięcy pracowników. W Warszawie, w której lekko licząc jest sto tysięcy członków, na masowe uczestnictwo warszawskich związkowców w demonstracji nie można liczyć.

Kilka dni temu szefowie „S" Piotr Duda, OPZZ Jan Guz i FZZ Tadeusz Chwałka zawarli porozumienie, że będą wspólnie walczyć przeciwko projektowi kodeksu pracy wprowadzającego elastyczny czas pracy i jego roczne rozliczenie. Zapowiedzieli na wrzesień ogromną demonstrację w stolicy połączoną z okupacją miasta. To może się udać?

Obecnie niewiele na to wskazuje. Same zmiany w Kodeksie pracy, chociaż uciążliwe, nie wydają się dostatecznym powodem do poderwania mas Polaków do walki z rządem. Poza tym znaczna część pracowników, około 3 mln, już dziś pracuje faktycznie w elastycznym czasie pracy, w ich przypadku nie są przestrzegane regulacje kodeksowe, nie mówiąc, że część wynagrodzenia dostają „pod stołem".

Czyli deklaracje szefów związków w sprawie strajku generalnego, paraliżu kraju i pospolitego ruszenia to tylko prężenie muskułów? Po co ryzykują kompromitację?

Liderzy związków mają świadomość rosnącego zniechęcenia rządem. W takich warunkach strajk może przybrać masowy polityczny charakter. Ponadto nawet jeśli nie będzie to strajk generalny, może być na tyle nękający rząd, iż ten będzie bardziej skłonny zgodzić się na związkowe postulaty, co między innymi wzmocni społeczną i polityczną pozycję związków. W końcu podejmowanie akcji protestacyjnych o dużej skali, nawet jeśli nie w pełni udane, zwraca uwagę społeczeństwa i mediów na związki zawodowe.

Po co one są, skoro nie mogą za wiele zdziałać ani w firmie, w której działają, ani nie mają dużego wpływu na rząd.

Musi być ktoś, kto będzie patrzył pracodawcy na ręce i będzie protestował, gdy ten się za daleko posuwa. Związki mają swoje patologie, ale takie patologie ma także strona pracodawców. Pracodawcy mają skłonność do szukania oszczędności w ograniczaniu kosztów pracy. Związki zawodowe są często jedyną gwarancją, że pracodawca nie będzie nadmiernie wyzyskiwał pracowników.

Jakiś czas temu jeden z szefów działu personalnego w dużej sieci handlowej opowiadał mi, że u nich dyrektorzy marketów tak wyśrubowali normy, iż z niepokojem czekał, kiedy doprowadzi to do ciężkiego wypadku przy pracy. Sytuacja uspokoiła się, kiedy w jednym z marketów powstał związek zawodowy. To spowodowało, że dyrektorzy ucywilizowali stosunki pracy.

Związkowcy narzekają, że przedsiębiorcy nie liczą się z pracownikiem, bo nauczyli się tego od Donalda Tuska. Zarzucają premierowi, że od lat lekceważy dialog społeczny i nie szanuje zdania związkowców.

Rząd przestrzega formalnych zasad dialogu, spotkania Komisji Trójstronnej odbywają się regularnie. Natomiast związkowcy czują się rozczarowani tym, że obecnie rząd rzadko bierze pod uwagę zdanie związków zawodowych, rzadko coś negocjuje. Pod tym względem rząd pierwszej kadencji Donalda Tuska był bardziej nastawiony na dialog. Trzeba jednak pamiętać, że mamy obecnie poważny kryzys w gospodarce i gabinet Tuska stara się wysyłać sygnały rynkom finansowym, iż prowadzi restrykcyjną politykę budżetową, nie ulega naciskom poszczególnych grup społecznych.

Kryzys kryzysem, ale zanim wybuchł na dobre, była ustawa o emeryturach pomostowych, która odebrała przywileje emerytalne pracownikom wielu branż. Związki przeciwko temu ostro protestowały.

Moim zdaniem ustawa o pomostówkach to przykład dobrego kompromisu między związkami a rządem. Prace nad nią toczyły się bardzo długo w Komisji Trójstronnej. Rząd zaakceptował wiele postulatów związkowych dotyczących zachowania pomostówek dla poszczególnych grup zawodowych. Ostatecznie nie porozumiano się, gdyż związki nie mogły oficjalnie przyznać, że zgadzają się na odebranie przywilejów którejś z grup pracowniczych, jednak poziom kompromisu był satysfakcjonujący dla związków, nie przeprowadziły żadnej czynnej akcji protestacyjnej. W przypadku przedłużenia wieku emerytalnego takich negocjacji już nie było.

Premier obiecał w kwietniu członkom Komisji Trójstronnej, że w maju spotka się z nimi ponownie. Ale się nie spotkał.

Dialog rzeczywiście szwankuje w okresie drugiego rządu Tuska. Premier był dwa razy na posiedzeniach Komisji Trójstronnej, przepraszał za to, że nie poświęca dialogowi dostateczniej uwagi, obiecywał poprawę, ale z tego niewiele wynikało. Rzeczywiście mówił, że w maju ponownie przyjdzie na debatę w Komisji, lecz się nie pojawił. Wypadało chociaż przesłać list z wyjaśnieniem, aby związkowcy i pracodawcy nie poczuli się zlekceważeni.

Czy koalicja liderów związku to początek trwałego frontu przeciwko Donaldowi Tuskowi?

Takie precedensy były również w przeszłości, jednak nie doprowadziły do systematycznej współpracy. Myślę, że obecnie sytuacja się zmieniła. Szefowie związków, mimo dzielących ich głębokich różnic ideowych, są ludźmi racjonalnymi, dla których sprawy ideologiczne nie mają pierwszoplanowego znaczenia. Tworząc wspólną platformę wobec rządu, mają szansę umocnić swoją pozycję, chociaż nic, moim zdaniem, nie wskazuje, aby byli w stanie obalić rząd. Warunkiem tego wzmocnienia jest jednak posiadanie wspólnego, racjonalnego i umiarkowanego programu ekonomicznego. Związki mają dobrych prawników i specjalistów od polityki społecznej, nie mają jednak wytrawnych makroekonomistów. Pod tym względem intelektualne zaplecze związków nie jest zbyt mocne, a trudno negocjować z rządem, „majsterkując" w sprawach ekonomicznych. Zwłaszcza w czasach kryzysu.

Czy w pewnym momencie liderzy związków nie zaczną ze sobą rywalizować o to, który z nich jest ważniejszy i całe porozumienie się rozpadnie?

Doświadczenia z przeszłości wskazują, że jest to, niestety, prawdopodobne.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!