Reklama
Rozwiń
Reklama

Skutki odczuje cały świat muzułmański

Armia może zmusić Mursiego, by ogłosił przyśpieszone wybory prezydenckie, które odbyłyby się w ciągu sześciu miesięcy – mówi egipski politolog, profesor Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze Said Sadek.

Publikacja: 03.07.2013 01:25

Skutki odczuje cały świat muzułmański

Foto: AFP

"Rz": Te miliony Egipcjan protestujących ostatnio na ulicach przeciwko wywodzącemu się z Bractwa Muzułmańskiego prezydentowi Mursiemu – to rewolucja czy kontrrewolucja?

Said Sadek:

To raczej druga fala ostatniej rewolucji. Arabowie przeżyli dwie rewolucje w historii współczesnej. Pierwsza była przeciw zagranicznej okupacji, druga, zwana arabską wiosną, przeciwko okupacji lokalnej, czyli państwu policyjnemu. Druga fala tej drugiej, czy jak ktoś woli, trzecia rewolucja, jest przeciwko islamizmowi i wykorzystywaniu w polityce islamistycznych sloganów. Islamistom nie udało się zarządzanie krajem, i w Egipcie, i w Tunezji. To największy błąd tych wybranych przecież przez narody władz. Będzie to miało skutki dla całego świata muzułmańskiego – dla przyszłości ruchów islamistycznych. A powstałe w 1928 r. Bractwo Muzułmańskie to matka wszystkich takich ruchów.

Czy jest jakakolwiek szansa na kompromis między Mursim a opozycją?

Nie ma. Ludzie i wiele instytucji zmobilizowało się przeciw niemu. Jedyne, co może zrobić, to ustąpić. I przy okazji pokazać, że jest marionetką w rękach najwyższego przywództwa Bractwa Muzułmańskiego, ciała przypominającego Politbiuro sowieckiej partii komunistycznej ze starymi mężczyznami i średniowiecznymi ideami.

Reklama
Reklama

Kto odgrywa główną rolę w opozycji?

Jest dwóch głównych graczy. Ruch Tamarud (Bunt) złożony z młodych rewolucjonistów, którym udało się zebrać 22 mln podpisów pod apelem o przyśpieszone wybory. I Narodowy Front Ocalenia, czyli koalicja partii liberalnych i lewicowych, z takimi postaciami jak Mohamed ElBaradei [były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej] i Amr Musa [były szef Ligi Arabskiej]. Front wspierał zbieranie podpisów, podobnie jak ruchy kobiece, Koptowie i młodzież.

Młodzi rewolucjoniści, którzy obalili ponad dwa lata temu dyktatora Hosniego Mubaraka, współpracują teraz z ludźmi dawnego reżimu, bo łączy ich sprzeciw wobec islamistów. Dawni opozycjoniści wybaczyli ekipie Mubaraka?

Mubarak jest skończony, a jego zwolennicy to w większości oportuniści. Przedstawiciele starego reżimu nie są zresztą żadną poważną siłą, poza prywatnymi kanałami telewizyjnymi, biznesem i daleką prowincją.

Co może zrobić armia, która obu stronom postawiła upływające w środę ultimatum – mają się dogadać.

Może zmusić prezydenta, by ogłosił przyśpieszone wybory prezydenckie w ciągu sześciu miesięcy. Armia tak jak w 2011 r. nie zwróci się przeciw protestującemu narodowi.

Reklama
Reklama

Czy to wszystko może się skończyć wojną domową?

Ok. 80 proc. narodu chce zmiany prezydenta. A armia obiecała, że nie pozwoli, by do wojny domowej doszło. Każde krwawe wydarzenie na dużą skalę czy zabójstwo polityczne może doprowadzić do tego, że wydarzenia wymkną się spod kontroli. Jednak ci, którzy grożą przemocą na wielką skalę, zbrojne ugrupowania skrajnych islamistów, nie mają tyle sił i środków, by przeciwstawić się armii, policji i ludziom.

"Rz": Te miliony Egipcjan protestujących ostatnio na ulicach przeciwko wywodzącemu się z Bractwa Muzułmańskiego prezydentowi Mursiemu – to rewolucja czy kontrrewolucja?

Said Sadek:

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Reklama
Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama