Egipt: pucz zapowiedziany

Bractwo Muzułmańskie zapowiedziało, że władzy nie odda, i wezwało zwolenników do „męczeństwa".

Publikacja: 03.07.2013 01:29

W antyprezydenckich protestach brało w ostatnich dniach udział kilkanaście milionów Egipcjan

W antyprezydenckich protestach brało w ostatnich dniach udział kilkanaście milionów Egipcjan

Foto: AFP

Egipcjanie kpią, że ich kraj stał się pierwszym w historii, gdzie armia z wyprzedzeniem poinformowała o planach dokonania zamachu stanu.

Nikomu do śmiechu jednak nie jest. Po antyrządowych protestach, największych w historii Egiptu, a możliwe że i całego regionu, po południu minął termin ultimatum, jakie opozycja dała prezydentowi Mohamedowi Mursiemu na podanie się do dymisji. Potem miała się zacząć bezprecedensowa akcja nieposłuszeństwa obywatelskiego. Wieczorem ludzie znów wychodzili protestować: na kairski plac Tahrir opozycja, przed pałac prezydencki i słynne meczety – zwolennicy rządu. Nad wszystkimi krążyły wojskowe śmigłowce z potężnymi flagami Egiptu.

Al-Arabija podała, że jeśli Mursi nie osiągnie porozumienia z opozycją, wojskowi rozwiążą parlament, a do czasu uchwalenia nowej konstytucji krajem będzie rządzić rada tymczasowa. Stacja twierdzi, że w imieniu opozycji negocjacji podjął się Mohamed El-Baradei, były szef MAEA i laureat pokojowego Nobla.

Skala kryzysu

W ciągu kilkunastu godzin rząd Mursiego złożył się jak domek z kart. Ze stanowisk zrezygnowało pięciu ministrów, wśród nich szef dyplomacji, część gubernatorów, rzecznik prezydenta i jeden z jego najbliższych doradców.

Przeciwko Mursiemu jest nie tylko ponad 14 mln obywateli biorących udział w demonstracjach, ale także armia, która zapowiedziała, że „nie zawiedzie oczekiwań narodu"  (choć, jak twierdzi, władzy przejmować nie chce), MSW wraz z aparatem bezpieczeństwa, wymiar sprawiedliwości oraz kierownictwo Al-Azhar, czyli najsłynniejszej uczelni w świecie muzułmańskim. W niedzielę, w pierwszą rocznicę objęcia urzędu przez Mursiego, gdy zaczęły się manifestacje, niespodziewanie odwróciły się od prezydenta także państwowe media.

Zapewne każdy inny polityk podałby się do dymisji, szczególnie że Mursi nie dopuścił się zbrodni i nie grozi mu proces. Prezydent odpowiadał jednak (za pośrednictwem rzecznika do czasu, aż ten nie podał się do dymisji), że pozostanie na urzędzie do końca kadencji. Skąd aż taka pewność siebie? Za Mursim murem stoi – przynajmniej na razie – organizacja uchodząca za najpotężniejszą w regionie, Bractwo Muzułmańskie.

Wczoraj przez cały dzień  jego przywódcy jednak milczeli. W mediach pojawiały się natomiast informacje o strzelaninie przed domem Chajrata esz-Szatera, uchodzącego za jednego z najbardziej wpływowych przywódców Bractwa, który początkowo był jego kandydatem na prezydenta (został wykluczony z powodu przeszłości kryminalnej), a część egipskich komentatorów uważa, że to on z tylnego siedzenia rządzi zamiast Mursiego. Na arabskich portalach pojawiła się niepotwierdzona informacja o tym, że generałowie pod kluczem trzymają prezydenta (od przedwczoraj nie pokazywał się publicznie i nie jest jasne, gdzie przebywa). Dopiero po południu Mohamed al-Bitadżi, jeden z członków najwyższej rady Bractwa, wezwał zwolenników zgromadzonych przed jednym z meczetów, by „byli gotowi do zajęcia ulic". – Żaden przewrót wymierzony w legalne władze się nie odbędzie, chyba że po naszych trupach – grzmiał al-Bitadżi przed tłumem ludzi uzbrojonych w pałki.

Dochodziło do przepychanek między zwolennikami a przeciwnikami rządu. W Aleksandrii doszło do walk. We wcześniejszych starciach zginęło 16 osób, a tysiąc zostało rannych. W kilku miastach spalono biura Bractwa.

Bracia u władzy

Przeciwnicy rządu przypominją, że przez pierwszy rok rządów Bractwa (jego polityczną emanacją jest Partia Wolności i Sprawiedliwości) wytoczono opozycjonistom więcej procesów niż przez 30 lat reżimu Hosniego Mubaraka. Organizacja oskarżana jest o próby zawłaszczenia władzy i przekształcenia Egiptu w państwo wyznaniowe. Opozycja wypomina też Bractwu, że gdy ważyły się losy arabskiej wiosny w 2011 r., nie popierało jej. Zamiast tego jego przywódcy z szefem wywiadu prezydenta Hosniego Mubaraka negocjowali zniesienie zakazu działania organizacji i dopiero, gdy rozmowy zakończyły się fiaskiem, poparli demonstrujących.

Istniejąca od 1928 r. organizacja, która przetrwała dekady prześladowań i oskarżeń o najróżniejsze zbrodnie, wciąż – wedle sondaży – cieszy się  jednak poparciem co trzeciego Egipcjanina. Ma też niezwykle silną strukturę. Rekrutacja „brata" trwa od pięciu do ośmiu lat i kończy się przysięgą wierności.

Egipcjanie kpią, że ich kraj stał się pierwszym w historii, gdzie armia z wyprzedzeniem poinformowała o planach dokonania zamachu stanu.

Nikomu do śmiechu jednak nie jest. Po antyrządowych protestach, największych w historii Egiptu, a możliwe że i całego regionu, po południu minął termin ultimatum, jakie opozycja dała prezydentowi Mohamedowi Mursiemu na podanie się do dymisji. Potem miała się zacząć bezprecedensowa akcja nieposłuszeństwa obywatelskiego. Wieczorem ludzie znów wychodzili protestować: na kairski plac Tahrir opozycja, przed pałac prezydencki i słynne meczety – zwolennicy rządu. Nad wszystkimi krążyły wojskowe śmigłowce z potężnymi flagami Egiptu.

Pozostało 85% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!