Chcemy ograniczyć naciski gejów

Zgoda na homoadopcję to początek końca naszej cywilizacji – mówi Tomaszowi Krzyżakowi Błażej Marzoch, organizator protestu przeciwko przywilejom dla homoseksualistów.

Publikacja: 31.01.2014 07:00

Jak wynika z badań opinii publicznej, większość Polaków nie zgadza się na to, by pary homoseksualne

Jak wynika z badań opinii publicznej, większość Polaków nie zgadza się na to, by pary homoseksualne mogły adoptować dzieci. Na zdj. ubiegłoroczny Marsz dla Życia i Rodziny w Łodzi

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

We wtorek 4 lutego europarlament będzie głosował nad przyjęciem tzw. raportu Lunacek postulującego przyznanie przywilejów osobom homoseksualnym. Wśród nich m.in. prawa do zawierania małżeństw i adopcji dzieci. W niedzielę o godz. 12 organizacje prorodzinne będą protestowały przeciwko raportowi w całej Europie. W Warszawie – na pl. Zamkowym.

Rz: Jest pan homofobem?

Błażej Marzoch:

Nie. I nie lubię takiego określenia, bo jest to wytrych zamykający wszelką dyskusję na tematy dyskryminacyjne i równouprawnienia. Nie jestem też homofobem, bo nie lękam się osób o innej orientacji seksualnej. Natomiast nie mogę się zgodzić na specjalne przywileje dla grup mniejszościowych, które się im nie należą.

To po co organizuje pan protest przeciwko raportowi Lunacek, który ma stworzyć tzw. mapę drogową dla UE w jej podejściu do kwestii homofobii. Co złego jest w tych propozycjach?

Przede wszystkim raport został stworzony w oparciu o nierzetelne badania, które mają udowodnić, jak dyskryminowani są w Europie homoseksualiści. Badania przeprowadził pewien instytut we współpracy z międzynarodową grupą lobbingową zrzeszającą osoby LGBT. To zaplecze polityczne pani Ulrike Lunacek z niemieckiej Partii Zielonych, która jest czołową działaczką LGBT w europarlamencie. Natomiast sam raport domaga się wielu przywilejów dla osób o orientacji homoseksualnej...

Przecież tam nikt nie mówi o przywilejach.

Wprost nie. Wszystko jest sprytnie ukryte. Ale jak się pan dobrze wczyta, to zauważy pan, że autorzy domagają się tego, by UE włączyła sprawy związane z orientacją i tożsamością płciową w główny nurt swojej pracy. To enigmatyczne zdanie w praktyce oznaczało będzie, że każdy akt prawny tworzony przez instytucje europejskie będzie musiał być monitorowany i prześwietlany pod kątem zgodności z nurtem głównym. Można się zatem spodziewać weta środowisk LGBT w stosunku do praw, które godzą w ich interesy.

Wciąż nie widzę zagrożeń.

Są one widoczne w polityce równościowej wielu państw Europy Zachodniej, gdzie już dozwolone są małżeństwa homoseksualne i osoby homoseksualne mogą adoptować dzieci. Te same osoby mają też nieograniczony wpływ, niepodlegający kontroli społecznej, na programy wychowawcze w szkołach czy przedszkolach. To są bardzo niepokojące sprawy. Obserwując tę politykę i przeróżne żądania środowisk LGBL, powinniśmy przeciwko nim protestować i domagać się rzeczywistej równości.

Małżeństwa homoseksualne są możliwe w 12 krajach. Rok temu zalegalizowano je we Francji. Raport Lunacek zmusi pozostałe kraje UE do ich sankcjonowania?

W dalszej perspektywie niestety tak. Tymczasem Polacy nie mają o tym pojęcia. Gdy rozmawiam o tym z ludźmi, otwierają szeroko oczy ze zdziwienia. Według mnie możliwość zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci to początek końca naszej cywilizacji. Jeżeli zgodzimy się na dekonstrukcję rodziny, na to, by dzieci były wychowywane przez homoseksualistów, to zginiemy. Przecież każdy psycholog powie, że dziecko w rodzinie dostaje wzorce osobowe, które później przekazuje dalej. To jest udowodnione naukowo. Inna sprawa, że to jest po prostu sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i prawem naturalnym. Chcemy bronić dzieci przed krzywdą i niesprawiedliwością. One same nie mogą tego zrobić.

Przecież w Polsce homozwiązki i tak nie przejdą. Większość Polaków sprzeciwia się zarówno małżeństwom jednopłciowym, jak i homoadopcjom.

Według mnie raport Lunacek może być pierwszym krokiem do tego, by to zmienić. Przyjęcie tej absurdalnej rezolucji ma wyznaczyć kierunki działań dla UE i państw członkowskich, które będą z tego rozliczane. A my przecież członkiem UE jesteśmy. Dlatego pewne uregulowania mogą zostać nam narzucone. Dziś wielu polskich polityków mówi podobnie jak pan, że nie jesteśmy jeszcze gotowi. Czyli że za kilka lat możemy dojrzeć do małżeństw jednopłciowych, do homoadopcji, do tego, by homoseksualistom i lesbijkom finansować in vitro i macierzyństwo zastępcze? Chcemy jasno, wyraźnie i dobitnie powiedzieć, że nigdy nie możemy się na coś takiego zgodzić. Nie godziliśmy się na to wczoraj, nie godzimy się dziś i nie zgodzimy się jutro.

Oni twierdzą, że domagają się tylko równego traktowania.

Homoseksualiści to jest tylko jedna i to na dodatek niewielka grupa społeczna w UE. Czym różnią się od muzułmanów, żydów, chrześcijan, mormonów, wyznawców Jehowy, ateistów? Dlaczego nie walczymy o ich prawa? Dlaczego np. zostawiamy gdzieś z tyłu prawo starszych ludzi i niepełnosprawnych do godziwej opieki? Wprowadzamy natomiast specjalne prawa i przywileje dla homoseksualistów. To jest chore. Istnienie tak silnego lobby LGBT jest alarmujące.

Przeciwko homozwiązkom protestowali Francuzi. Politycy zignorowali jednak ich głos.

Niestety, tam rząd pokazał społeczeństwu, że ma je gdzieś. Przecież oni zebrali ponad 700 tys. podpisów przeciw homomałżeństwom, miliony ludzi wyszły na ulice. To przykre.

Nasi politycy też ignorują obywatelskie inicjatywy...

Dlatego w Polsce nasz protest ma w pewnym sensie charakter prewencyjny. Chcemy pokazać naszym politykom, wśród których jest spora grupa zwolenników homomałżeństw, homoadopcji, że my się na to nie zgodzimy. W momencie, w którym w całej Europie bezrobocie młodych ludzi bije rekordy, młodzi są zmuszeni po studiach pracować na umowach śmieciowych, wyjeżdżać ze swojego kraju, co nie sprzyja myśleniu o założeniu rodziny, a tym, którzy je założyli, coraz trudniej związać koniec z końcem, politycy zajmują się sprawami kontrowersyjnymi, które dzielą społeczeństwo i narzucają normy w sprawach, od których powinni się trzymać z daleka. Tak być nie może. Nasz głos musi dotrzeć do Brukseli i polityków w innych państwach. Tego samego dnia podobne manifestacje odbędą się także w Rzymie, Madrycie, Paryżu, Lyonie, Brukseli, Luksemburgu.

We Francji na czele protestów stoi m.in. homoseksualista, który nie chce homoadopcji i także sprzeciwia się raportowi Lunacek.

Jean-Pier Delaume-Myard rzeczywiście jest homoseksualistą. Na każdym pochodzie zawsze idzie w pierwszej linii i otwarcie protestuje przeciw żądaniom środowisk LGBT. Gramy do jednej bramki. To, że jesteśmy razem, pokazuje, że nie brzydzimy się inności, nie mamy nic wspólnego z homofobią, ale chcemy pokoju, dobra wspólnego, prawdziwej sprawiedliwości i równości, a nie przywilejów dla mniejszościowych grup.

We wtorek 4 lutego europarlament będzie głosował nad przyjęciem tzw. raportu Lunacek postulującego przyznanie przywilejów osobom homoseksualnym. Wśród nich m.in. prawa do zawierania małżeństw i adopcji dzieci. W niedzielę o godz. 12 organizacje prorodzinne będą protestowały przeciwko raportowi w całej Europie. W Warszawie – na pl. Zamkowym.

Rz: Jest pan homofobem?

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!