Paruch jest członkiem Rady Programowej PiS kierowanej przez prof. Piotra Glińskiego. Ma tytuł profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej. Startował już w wyborach parlamentarnych w 2011 r. Był drugi za wicemarszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim na krośnieńskiej liście PiS. Mimo, że partia miała tam ponad 50 proc. poparcia i wprowadziła sześciu posłów, to mandatu nie zdobył. Zagłosowało na niego 1 tys. osób.
Tuż za nim wystartuje Mirosław Piotrowski, który jest w PE od 2004 r. Najpierw startował z list Ligi Polskich Rodzin, ale pięć lat temu dostał pierwsze miejsce na lubelskiej liście PiS. Jego pozycja to wynik negocjacji z dyrektorem Radia Maryja o. Tadeuszem Rydzykiem.
Taki obrót spraw nie podoba się niektórym członkom sztabu wyborczego PiS. - Od kiedy z PO startuje tam Michał Kamiński, potrzeba nam w Lublinie mocnego kandydata - przekonuje "Rz" jeden z nich.
Jednak we władzach PiS panuje przekonanie, że krytyka, która spadła na Kamińskiego po kolejnej zmianie partyjnych barw, sprawia, że nie jest on dużym zagrożeniem. Z naszych informacji wynika, że on sam spodziewał się znacznie trudniejszego starcia z senatorem PiS Grzegorzem Biereckim. Związany ze SKOK polityk miałby z pewnością lepsze wsparcie medialne i większe środki na kampanię.
Zaskoczeniem może być nie tylko start Parucha. Jak dowiedziała się "Rz" dwójką na warszawskiej liście PiS ma być Hanna Foltyn-Kubicka. W 2004 r. miała ona drugi wynik na pomorskiej liście PiS. Gdy w 2005 r. Anna Fotyga weszła do rządu, zastąpiła ją w Brukseli. Jednak pięć lat temu nie wywalczyła reelekcji z pierwszego miejsca w Gdańsku. Teraz będzie musiała ustąpić Fotydze. Warszawską "jedynką" ma być prof. Zdzisław Krasnodębski.