Wizyta Moniki Olejnik na dzisiejszej konferencji premiera Donalda Tuska, zwołanej po wtargnięciu służb do redakcji "Wprost", była wydarzeniem bez precedensu. Popularna dziennikarka nie bierze udziału w briefingach polityków, odkąd w latach 90-tych przestała być korespondentką sejmową.
Mało brakowało, a nie dostałaby mikrofonu. Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska chciała już kończyć konferencję, ale Olejnik zauważył premier. Jednak po tym co usłyszał, długo nie mógł znaleźć dobrej odpowiedzi.
- Jestem zaskoczona, że nie zdymisjonował pan ministra Sienkiewicza. Wczorajsza sytuacja była kompromitująca. Człowiek, który jest świadkiem we własnej sprawie, wczoraj był przesłuchany przez prokuraturę, prowadzi śledztwo w tej sprawie. Człowiek, który prowadził rozmowy w stylu mafijnym z prezesem Belką, nadal pozostaje ministrem - zarzuciła Olejnik.
- Dziennikarz ma obowiązek chronić swojego informatora, a ABW nie powinna używać siły. Nie znam państwa demokratycznego, gdzie siłowo wchodzi służba i prokuratura, to się pierwszy raz wydarzyło od 89 roku. Całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu. Przykro mi - zakończyła.
Premier zamilkł na dłuższą chwilę. - Tak, to zauważyłem - wydusił.