Śnieżny sztorm Juno zaatakował USA

“Jeśli możecie, zostańcie jeszcze dziś w domach” – apelował we wtorek rano burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio. Śnieżnej apokalipsy jednak nie było.

Aktualizacja: 27.01.2015 15:13 Publikacja: 27.01.2015 14:49

Śnieżny sztorm Juno zaatakował USA

Foto: AFP

Na największą aglomerację wschodniego wybrzeża spadło dużo mniej śniegu, niż pierwotnie prognozowano. Mimo to, główne media ciągle mówią o "historycznym" zimowym sztormie "Juno", bo wielki front atmosferyczny szaleje obecnie nad Nową Anglią.

Do 8 rano we wtorek (14-tej czasu warszawskiego) po mojej ulicy na przedmieściach Nowego Jorku, w małym miasteczku w New Jersey jeszcze nie przejechał żaden pług, ale rzut okiem za okno wystarczył aby się przekonać, że tym razem wielki śnieżny sztorm potraktował nas łagodnie, najwyraźniej przechodząc bokiem. Spadło kilkanaście, a nie kilkadziesiąt centymetrów śniegu, jak pierwotnie zapowiadano. Wystarczy więc kilkadziesiąt minut pracy z łopatą, aby odśnieżyć podjazd i wyjechać na ulicę. Pod warunkiem, że przejedzie po niej wcześniej odśnieżarka.

Nawet te stosunkowo niewielkie opady wystarczyły, aby sparaliżować życie kilkunastomilionowej aglomeracji. Zdjęcia zamieszczane przez znajomych na portalach społecznościowych pokazują, że w życie w Nowym Jorku praktycznie zamarło. Przez kilkanaście godzin miasto, które szczyci się hasłem, że nigdy nie zasypia, wyglądało jak opustoszałe – nawet na oświetlonym neonami Times Square pokazało się zaledwie kilku turystów, którzy wyszli z pobliskich hoteli. Od 11 wieczorem w poniedziałek obowiązywał zakaz poruszania się po drogach samochodów nienależących do służb ratowniczych. Stanęło także metro i podmiejskie kolejki dojazdowe, o komunikacji autobusowej nie wspominając.

Jeszcze w poniedziałek po południu Nowojorczycy zaczęli wcześniej wracać do domów aby zamknąć się w swoich mieszkaniach i przeczekać najgorsze. Dopiero we wtorek rano zaczęto stopniowo znosić zakaz wyjeżdżania na ulice oraz przywracać komunikację miejską. Zamknięte były jednak wszystkie szkoły, banki, urzędy, nie mówiąc o lotniskach. Telewizyjni reporterzy pokazywali nadal zupełnie opustoszałe terminale na głównych portal lotniczych – JFK, LaGuardii i w Newarku.

"Jeszcze w poniedziałek wieczorem meteorolodzy niemal jednym głosem mówili o co najmniej 60 centymetrach śniegu, które miały spaść na miasto. Dostaliśmy zaledwie jedną trzecią. Ale bezpieczeństwo było najważniejsze" – tłumaczył we wtorek rano burmistrz de Blasio.

Dużo mniej szczęścia mieli mieszkańcy Connecticut, Massachusetts, Maine i New Hampshire oraz wschodniej części wyspy Long Island, na której położone są dwie nowojorskie dzielnice – Queens i Brooklyn. Tam dobowe opady rzeczywiście zbliżyły się do granicy dwóch stóp (60 centymetrów). Mieszkańcy Nowej Anglii jeszcze przez kolejne 24 godziny będą odczuwać skutki śnieżycy. Oprócz opadów śniegu zimowy sztorm Juno przynosi bowiem ze sobą bardzo silne wiatry, osiągające porywach siłę huraganu. Zmniejsza to do minimum widoczność, uniemożliwia też poruszanie się po ulicach, bo lekki sypki śnieg tworzy bez przerwy kolejne zaspy. W wielu miejscach wiatr zerwał trakcję elektryczną pozbawiając prądu tysiące ludzi. Tam też zakazy poruszania się po ulicach będą obowiązywać dużo dłużej niż w Nowym Jorku. "Juno" przyczynił się też do podwyższenia poziomu oceanu, co spowodowało lokalne podtopienia.

—Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

Na największą aglomerację wschodniego wybrzeża spadło dużo mniej śniegu, niż pierwotnie prognozowano. Mimo to, główne media ciągle mówią o "historycznym" zimowym sztormie "Juno", bo wielki front atmosferyczny szaleje obecnie nad Nową Anglią.

Do 8 rano we wtorek (14-tej czasu warszawskiego) po mojej ulicy na przedmieściach Nowego Jorku, w małym miasteczku w New Jersey jeszcze nie przejechał żaden pług, ale rzut okiem za okno wystarczył aby się przekonać, że tym razem wielki śnieżny sztorm potraktował nas łagodnie, najwyraźniej przechodząc bokiem. Spadło kilkanaście, a nie kilkadziesiąt centymetrów śniegu, jak pierwotnie zapowiadano. Wystarczy więc kilkadziesiąt minut pracy z łopatą, aby odśnieżyć podjazd i wyjechać na ulicę. Pod warunkiem, że przejedzie po niej wcześniej odśnieżarka.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!