Rosyjskie media podają, że władze Krymu zabierają rosyjskie paszporty tym, którzy nie mają stałego zameldowania na terenie półwyspu. W sytuacji tej znaleźli się przede wszystkim ukraińscy studenci, który po aneksji nadal kontynuowali naukę na tamtejszych uczelniach wyższych. Większość z nich na stale są zameldowana w innych regionach Ukrainy, a na Krymie mieli tymczasowy meldunek w tamtejszych akademikach. Ale nawet to nie przeszkodziło Federalnej Służbie Migracyjnej Rosji wydać im wiosną 2014 roku paszportów. Wielu studentom, którzy zwrócili się do urzędu po nowy paszport (w Rosji wymienia się po ukończeniu 20 lat) zabrano go i powiedziano, że „dokument został wydany nielegalnie". W tej sytuacji muszą wracać na Ukrainę i ubiegać się o kontynuowanie studiów na terenie kontrolowanym przez władze w Kijowie.

Interesujące jest to, że tuż po aneksji półwyspu rosyjskie paszporty wydawano wszystkim chętnym. Człowiek wcale nie musiał być zameldowany na Krymie. By zostać obywatelem Rosji wystarczyło jedynie potwierdzenie zatrudnienia lub studiów na terenie półwyspu. Wtedy każdy mieszkaniec Krymu musiał przyjąć rosyjskie obywatelstwo, by nadal móc tam funkcjonować lub wyjechać, jak to zrobiło wielu Tatarów krymskich, którzy od tygodnia blokują główne drogi dojazdowe na półwysep w obwodzie chersońskim i nie przepuszczają ciężarówek z żywnością.

Niedawno Kijów wprowadził ograniczenia dla obcokrajowców, którzy mają zamiar odwiedzić Krym. Dotyczy to przede wszystkim dziennikarzy oraz przedstawicieli organizacji międzynarodowych, bo to oni przeważnie są jedynymi częstymi gośćmi z Zachodu, którzy odwiedzają te tereny. Według ukraińskiego prawa obcokrajowcy, którzy chcą wjechać na „terytorium tymczasowo okupowane" muszą uzyskać specjalne pozwolenie w dowolnym oddziale ukraińskie służby celnej. W przeciwnym wypadku taki wjazd będzie potraktowany przez władze w Kijowie jako „nielegalne przekroczenie ukraińskiej granicy".