Rzeczpospolita: W biografii Lecha Wałęsy do jego współpracy z SB, podchodził pan sceptycznie. Co zmieniają materiały znalezione w domu generała Kiszczaka?
dr hab. Jan Skórzyński: Jeśli się to potwierdzi, a na razie nie ma podstaw do kwestionowania słów prezesa IPN, to w jakiś sposób rozstrzygnie to wątek współpracy Lecha Wałęsy z SB na początku lat 70.
Niektórzy mówią o zwycięstwie prawdy.
Na razie dokładnie nie wiemy co znaleziono i dlatego powstrzymałbym się z komentarzem. Wokół tej sprawy zbyt wiele pojawia się interpretacji politycznych, co może prowadzić do przekreślenia całej pokojowej rewolucji Solidarności, która przyniosła Polsce wolność w 1989 roku. Cały czas mówimy o niewielkim fragmencie biografii Wałęsy, który nie obejmuje jego wielkiej roli jako przywódcy ruchu wolnościowego. To czego się teraz dowiadujemy potwierdza tezę o jego kontaktach z SB od grudnia 1970 do roku 1976, ale nie natrafiono na żaden ślad wskazujący na to, że ta współpraca wychodziła poza rok 1976. A przecież wiemy, że bezpieka jeszcze co najmniej dwukrotnie podejmowała próby zwerbowania go i Lech Wałęsa stanowczo odmówił.
Żona Kiszczaka twierdzi, że ukrywał on te dokumenty, bo chciał chronić Wałęsę.