Dodaje, że ona sama tak myślała, zanim nie postawiono jej diagnozy: rak szyjki macicy. – Miałam wtedy 30 lat, byłam graficzką i pracowałam w wydawnictwie – wspomina. – To żaden ewenement. Najmłodsza pacjentka z tego typu nowotworem, którą poznała, miała zaledwie 16 lat.
Po zdiagnozowaniu poważnej choroby często okazuje się nagle, że jest dużo czasu na myślenie. I Ida zrozumiała, że ma szansę na leczenie tylko dlatego, że nowotwór został u niej wykryty dość wcześnie. I tylko dlatego, że regularnie robiła cytologię. A większość kobiet w Polsce takie badania profilaktyczne zaniedbuje
Statystyki mówią same za siebie. Choć badanie to jest refundowane raz na trzy lata, aż 80 proc. kobiet z tego nie korzysta. Efekt – według danych Polskiej Unii Onkologii na 10 kobiet, u których codziennie wykrywa się ten rodzaj nowotworu, połowa umiera. Krajowy Rejestr Nowotworów podaje, że mamy jeden z najwyższych wskaźników zachorowalności (około 3 tys. osób rocznie) i umieralności w Europie. W Polsce na raka szyjki macicy umiera o 70 proc. kobiet więcej niż wynosi średnia unijna.
I nie jest prawdą, że ten nowotwór to sprawa genetyczna. Przeciwnie – zdaniem ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia za niemal 100 proc. zachorowań odpowiada wirus brodawczaka ludzkiego (HPV).
Kwiat Kobiecości
– Teraz świadomość tego nowotworu jest większa. Ale 11 lat temu, kiedy zachorowałam, mało się na ten temat mówiło. Po prostu tematy chorób od pasa w dół nie istniały. To były czasy, gdy ruch amazonek, czyli kobiet po mastektomii, był już dość znany. Chciałam stworzyć takie same wsparcie dla kobiet, które borykają się nowotworami dróg rodnych – opowiada Ida Karpińska.