[b]W ciągu roku poparcie dla Baracka Obamy spadło z niemal 70 do niecałych 50 procent. Dlaczego?[/b]
[b]Prof. Bruce Buchanan:[/b] Spadek ten jest po pierwsze związany z reformą systemu opieki zdrowotnej, która wywołała ogromne kontrowersje. A po drugie ze skutkami ekonomicznej recesji, która doprowadziła do szybkiego wzrostu bezrobocia. Moment, w którym Obama przejął władzę, Chińczycy nazwaliby ciekawymi czasami. Problemów, które zastał, nie dało się rozwiązać w ciągu 365 dni. Mam tu na myśli między innymi kwestię Iranu, negocjacje palestyńsko-izraelskie czy stosunki z Rosją.
[b]Po pierwszym roku mało który amerykański przywódca miał tak słabe wyniki. Co to oznacza dla przyszłości Obamy?[/b]
Oczywiście dla żadnego prezydenta spadek poniżej progu 50 procent nie jest dobrą informacją. To znak, że Partia Demokratyczna straci wiele miejsc w Kongresie podczas tegorocznych wyborów. Zwłaszcza że do listopada nie ma raczej szans na istotny spadek bezrobocia.
Jeśli jednak chodzi o samego Baracka Obamę, to historia pokazuje, że prezydentom, którzy w związku z fatalnym stanem gospodarki na wczesnym etapie urzędowania słabo wypadali w sondażach, często udawało się odbić. Mam tu na myśli zwłaszcza Ronalda Reagana. Obama ma szansę na wzrost popularności, bo gdy będzie się starał o reelekcję, wskaźniki gospodarcze powinny być już znacznie lepsze. Może mu wówczas sprzyjać także reforma zdrowia. Obecnie spowodowała ona spadek poparcia ze względu na różnego rodzaju kampanie grup interesów. Ale za kilka lat więcej będzie się mówiło o jej pozytywnych skutkach i demokraci będą mogli ją przedstawiać jako historyczne osiągnięcie. Reformę zdrowia próbowano przecież przeprowadzić od czasów Franklina Delano Roosevelta. I choć jest o wiele za wcześnie na wyciąganie dalekosiężnych wniosków, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że w pierwszym roku urzędowania Obama wypadł całkiem nieźle.