Zespół ds. Oceny Etyczno-Prawnej po zapoznaniu się z materiałami IPN badanymi przez Kościelną Komisję Historyczną stwierdził, że nie ma dowodów na to, by któryś z biskupów świadomie i dobrowolnie współpracował z SB. Niekiedy ich kontakty były „nieroztropne”, ale często nieuniknione i odbywały się za zgodą przełożonych. Episkopat w ten sposób zamknął sprawę lustracji. Na 102 urzędujących biskupów kilkunastu SB zarejestrowała jako TW albo kontakty operacyjne.
Rz: Co ksiądz sądzi o stanowisku zespołu?
Ks. Tadeusz isakowicz-Zaleski: Przyjąłem je ze smutkiem. Od miesięcy mówi się, że kilkunastu biskupów było zarejestrowanych przez SB, a episkopat nie chce ujawnić, na podstawie jakich dokumentów zespół doszedł do swoich wniosków. Komunikat jest instruktażem dla TW, by tłumaczyć się nieroztropnością.
Większość tych dokumentów ma być podobno opublikowana, ale bez nazwisk.
To jest kolejne tworzenie kwadratury koła: chcemy autolustracji, ale nie powiemy, o kogo chodzi. Biskupi są osobami publicznymi, pasterzami diecezji i nie można tych dokumentów ukrywać. To daje argument do powstania plotek i pomówień. Dopóki się ich nie ujawni, będzie sytuacja taka, jak z biskupem Stefankiem, że w końcu nie wiadomo, jaka jest prawda.