W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, że – wbrew zapewnieniom szefów Komendy Stołecznej – nie wszyscy funkcjonariusze mieli służbowe telefony i dlatego w sieci umieszczono numery ich prywatnych komórek. I to bez wiedzy samych zainteresowanych.
– Dopiero po tekście w „Rz” udało się to, czego nie można było zrobić przez kilka miesięcy – mówi jeden z dzielnicowych, któremu przydzielono wreszcie służbowy telefon komórkowy.
Jednocześnie komendant stołeczny Jacek Olkowicz wszczął postępowanie mające wyjaśnić, kto odpowiada za umieszczenie prywatnych numerów telefonów na policyjnej stronie.
Z naszych ustaleń wynika, że komendanci rejonowi byli przekonani, że ich podwładni wydali dzielnicowym służbowe telefony.
– Sprawa jest nietypowa, bo komendanci z Pragi-Północ i Południe twierdzą teraz, że ktoś nie wykonał ich polecenia, a później wprowadził ich w błąd, mówiąc, że wszystko jest załatwione. Postępowanie ma wyjaśnić, kto ponosi odpowiedzialność za to zaniedbanie – powiedział Marcin Szyndler, rzecznik komendanta stołecznego.