Pierwszeństwo oddajmy damom. „Bostońskie małżeństwo” – jak w czasach wiktoriańskich określano związek dwóch pań żyjących pod jednym dachem – to mało znana, przeciętna sztuka Davida Mameta. Z przedstawienia w reżyserii Romualda Szejda na Scenie Prezentacje nie byłoby co zbierać, gdyby nie rola Klary w gościnnym wykonaniu Joanny Bogackiej, na co dzień aktorki gdańskiego Teatru Wybrzeże. Scena, w której bohaterka z kokieteryjną gracją zrywa z wieloletnią partnerką, przy okazji nakłaniając ją do pomocy w uwodzeniu dopiero co poznanej nastolatki, zapiera dech. Płynący ze sceny magnetyzm i sex appeal aktorki paraliżuje wręcz widzów (obu płci).
Inną, również gościnną rolę tęgiej Helen w „Grubej świni” Neila LaBute’a – w reżyserii Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze Powszechnym – rewelacyjnie zagrała Milena Lisiecka z łódzkiego Teatru im. Jaracza. Wdzięku, dystansu do siebie i poczucia humoru mogłaby jej pozazdrościć nawet Renée Zellweger jako odtwórczyni filmowej Bridget Jones.
W świetnej adaptacji „Pippi Pończoszanki” Astrid Lindgren, którą Agnieszka Glińska wystawiła w Teatrze Dramatycznym, poznaliśmy nową, uroczą twarz Dominiki Kluźniak. Aktorka bynajmniej nie udaje rozbrykanej dziewczynki, tylko tak się stapia z odtwarzaną postacią, że dla mnie Pippi będzie miała odtąd jej rysy.
Wielkie artystyczne przeżycie zawdzięczamy Zbigniewowi Zapasiewiczowi. Już nonszalancja, z jaką kładzie na stole laskę z rzeźbioną srebrną rączką, kiedy wkracza w pierwszej swojej scenie w „Czarownicach z Salem” Arthura Millera, zapowiada kreację. W przedstawieniu Izabelli Cywińskiej w Teatrze Powszechnym Zapasiewicz porywająco zagrał apodyktycznego sędziego Danfortha. W jego wykonaniu postać siejącego strach oportunisty i doktrynera budzi zarówno zgrozę, jak i podziw.
Ciarki na plecach wywołuje też arcymistrzowski epizod Damiana Damięckiego w „Wagonie”. Prozę Marka Nowakowskiego na scenę Teatru Współczesnego przeniósł Krzysztof Zaleski. Damian Damięcki gra tam między innymi nadużywającego alkoholu majora Ludowego Wojska Polskiego, zupaka wlepiającego władcze, samcze spojrzenia w przechodzące dziewczyny. W jego zachowaniu jak w lustrze przegląda się prawda o minionym systemie.Z kolei w jednoaktówce „Rozmowa” wchodzącej w skład „Gier pozorów” Jeana-Claude’a Carriere’a – w reżyserii Szejda w Prezentacjach – zadziwia Henryk Talar. Gra zawodowego donosiciela, arcymistrza swej profesji. Zdumiewające, że macierzysty Teatr Narodowy od lat nie ma swemu aktorowi do zaproponowania roli na miarę jego możliwości.