Po II wojnie światowej w tego typu obozach umieszczano osoby, które znalazły się poza swoim państwem. Nie brakowało w nich Polaków – zwłaszcza żołnierzy, byłych jeńców, których wojenne losy rozrzuciły po Europie.
Tadeusz Borowski był jednym z dipisów w obozie we Freimann, w okolicach Monachium. Wyniesione stamtąd przeżycia, doświadczenia i obserwacje stały się kanwą jego opowiadania „Bitwa pod Grunwaldem”. Jego bohaterowie ostatnie lata wojny spędzili w obozach. Teraz, po zawieszeniu broni, zamiast Niemców pilnują ich Amerykanie, ale poza tym niewiele się zmieniło. W niewoli przyzwyczaili się do marazmu i... wycofali się z życia.
Nie mają ochoty działać. Wyzuci z uczuć, kierują się przede wszystkim egoizmem i własnym interesem. Podobnie jak główny bohater i narrator opowieści Tadeusz nie myślą o przyszłości, żyjąc z dnia na dzień. Są jakby poza czasem i światem realnym.
Mało dziś wspominany i rzadko obecny w podręcznikach historii okres powojennego zastoju oraz niepewności ma być punktem wyjścia spektaklu Marka Fiedora. Reżyser często sięga po teksty współczesne, m.in. Tadeusza Różewicza, Mariusza Sieniewicza, Tony’ego Kushnera. Tym razem wykorzystuje prozę Borowskiego, by pokazać polską społeczność w stanie zawieszenia po tragicznych wydarzeniach lat 1939 – 1945.
Doświadczenia wojenne i obozowe nie zweryfikowały poglądów bohaterów – po wyzwoleniu przeżyli dramat ocalonych, skazanych na łaskę swoich wybawicieli. Wśród polskich dipisów pogłębia się frustracja, chęć odwetu i rekompensaty za poniesione straty i zaznane cierpienia. A radość z odzyskanej wolności mącą kłótnie, polityczne spory – historia znów zatacza koło.