Każdy może spełnić ich marzenie

Dzięki fundacji Mam Marzenie chore dzieci podróżują do Disneylandu i spotykają się ze sportowcami

Publikacja: 11.01.2008 23:31

Każdy może spełnić ich marzenie

Foto: Rzeczpospolita

Oddział Onkologii mieści się na siódmym piętrze Centrum Zdrowia Dziecka. Maluchy, które tu trafiają, pozostają w szpitalu przez długie tygodnie. Warszawskich studentów – Dorotę Wesołowską i Michała Zaborowskiego – znają na tym piętrze doskonale.

– Witamy, kogo poprosić? – pyta pielęgniarka na ich widok. – To dla Patryka – wyjaśnia Dorota, wskazując na paczkę, którą niosą. Po chwili w korytarzu pojawia się uśmiechnięty nastolatek. Wygląda bardzo dobrze, aż trudno uwierzyć, że ma poważne powikłania po terapii chłoniaka jamy brzusznej.

– To naprawdę dla mnie? O rany, bardzo wam dziękuję – woła, oglądając laptopa, o którym marzył od dawna. Dzięki niemu będzie mógł nie tylko zabijać czas podczas długich wieczorów w szpitalu, ale również korespondować i rozmawiać za pośrednictwem internetowego komunikatora z kolegami z rodzinnej Stalowej Woli.

Patryk jest jednym z ponad setki marzycieli – podopiecznych fundacji Mam Marzenie, której wolontariusze spełniają życzenia ciężko chorych dzieci. Marzycielem może zostać każdy mały pacjent cierpiący na chorobę zagrażającą jego życiu. Wystarczy, że rodzice lub opiekunowie wypełnią i wyślą do fundacji ankietę. Wolontariusze najpierw kontaktują się z lekarzem prowadzącym pacjenta, aby się upewnić, czy realizacja marzenia nie zaszkodzi zdrowiu dziecka, a następnie przystępują do poszukiwań sponsorów. Bo do realizacji marzeń potrzebne są pieniądze.

– Niektóre dzieci bardzo chcą gdzieś pojechać, z reguły do Disneylandu albo Watykanu. Inne pragną się spotkać ze swym idolem: sportowcem, muzykiem czy aktorem – tłumaczy Justyna Lorenc, koordynatorka warszawskiego oddziału fundacji. – Są też takie, które marzą o tym, aby stać się kimś choć na kilka chwil, np. policjantem. Inne marzą o konkretnych rzeczach: telefonie, laptopie.

Justyna studiuje pedagogikę, do fundacji trafiła dzięki swojej nauczycielce, która zachęciła ją do pracy społecznej.

– Czegoś mi w życiu brakowało, czułam pustkę i pomyślałam, że pomaganie innym pomoże mi ją zapełnić – mówi. Do dziś wspomina swoją pierwszą marzycielkę, kilkuletnią Julkę, która marzyła o wózku dla lalek. – Na początku dziewczynka bardzo się wstydziła, ja też musiałam się nauczyć, jak znaleźć z nią wspólny język.

Dorotę Wojciechowską, studentkę pedagogiki, do pracy w fundacji popchnął los. – Najpierw zobaczyłam film o fundacji. Potem, na jakichś targach, wpadłam na jej stoisko. Wreszcie koleżanka zbierała pieniądze dla marzycieli – mówi Dorota. Zgłosiła się do fundacji i dzięki niej inaczej patrzy dziś na świat: – Człowiek nabiera szacunku dla życia i dystansu do własnych problemów.

Najbardziej zapadła jej w pamięć mała Basia, która marzyła o łóżeczku z baldachimem. – To była moja pierwsza samodzielna realizacja, dzięki Ikei udało się urządzić cały pokój – wspomina Dorota.

Michał Zaborowski studiuje na SGGW, wolontariuszem został, bo... skończyły mu się pieniądze na wakacje. – Miałem dużo wolnego czasu i przed sobą wybór: iść do pracy albo zrobić coś dla innych – opowiada.

Michałowi zawsze imponował ojciec, dentysta, który spotykał się z wdzięcznością pacjentów. W Internecie trafił na stronę Mam Marzenie. Teraz łączy wolontariat ze swoją pasją. Należy do klubu samochodowego zrzeszającego właścicieli tuningowanych aut i błyskawicznie znajduje wspólny język z chłopcami interesującymi się motoryzacją. Wyzwaniem dla Michała jest realizacja marzenia 12-letniego Łukasza chorującego na nowotwór kości udowej. Chłopiec bardzo by chciał spotkać się z Krzysztofem Hołowczycem. Realizacja marzenia Łukasza będzie możliwa pewnie dopiero pod koniec stycznia – po ostatniej chemii chłopiec nie czuł się najlepiej.

W 2007 r. warszawski oddział fundacji spełnił życzenia 28 marzycieli. Głównie dzięki hojności darczyńców.

– Najwięcej środków pozyskujemy dzięki możliwości odpisania jednego procentu z podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego – mówi Justyna Lorenc. – Poza tym ofiarodawcy zgłaszają się sami, wyszukiwaniem sponsorów zajmują się również wolontariusze.

W spełnieniu marzeń może pomóc każdy – przekazując fundacji jeden procent swojego podatku lub wspierając wolontariuszy.

Informacje o fundacji na stronie www.mammarzenie.org

Oddział Onkologii mieści się na siódmym piętrze Centrum Zdrowia Dziecka. Maluchy, które tu trafiają, pozostają w szpitalu przez długie tygodnie. Warszawskich studentów – Dorotę Wesołowską i Michała Zaborowskiego – znają na tym piętrze doskonale.

– Witamy, kogo poprosić? – pyta pielęgniarka na ich widok. – To dla Patryka – wyjaśnia Dorota, wskazując na paczkę, którą niosą. Po chwili w korytarzu pojawia się uśmiechnięty nastolatek. Wygląda bardzo dobrze, aż trudno uwierzyć, że ma poważne powikłania po terapii chłoniaka jamy brzusznej.

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!