PO stosuje wredne metody

Jestem nastawiony na sukces, a nie na porażkę. I nie będę się trzymał stanowisk za wszelką cenę - mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Elizą Olczyk i Bernadetą Waszkielewicz

Publikacja: 22.04.2008 19:34

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Rz: Stanisław Gomułka zrezygnował niedawno z funkcji wiceministra finansów. Opozycja się z tego cieszy?

Jarosław Kaczyński:

Ta dymisja jest dla mnie zaskoczeniem, bo oznacza, że rząd przypuszczalnie nie zdoła przeprowadzić reformy finansów publicznych. Co prawda od początku krytycznie oceniałem ten gabinet, ale nie spodziewałem się, że będzie aż taki słaby. Jako szef partii opozycyjnej nie wyrywam sobie z tego powodu włosów z głowy, ale jako Polak nad tym boleję, bo Polska nie powinna tracić kolejnych lat. Ja się obawiam, że Donald Tusk przyjął taką zasadę, iż nie podejmuje trudnych decyzji ani nie robi nic ryzykownego aż do wyborów prezydenckich.

Tusk obawia się, że jeśli podejmie trudną decyzję i przeprowadzi ją przez Sejm, to prezydent i tak ją zawetuje.

Premier Tusk nieustannie prowadzi prezydencką kampanię wyborczą. Wzywam Donalda Tuska, by przestał zwalać na prezydenta winę za swoje pociągnięcia. To szpetny sposób uprawiania polityki. Jak będzie reforma finansów publicznych, to prezydent odpowie, czy się na nią zgadza, czy nie. Ale na razie jej nie ma, a prof. Gomułka nie opuścił Kancelarii Prezydenta, tylko ministerstwo podległe premierowi.

Jest pan przekonany, że Tusk będzie kandydował na prezydenta?

Przypuszczam, iż uważa, że to byłby urząd dla niego łatwiejszy niż obecny.

A Lech Kaczyński będzie walczył o reelekcję?

To oczywiste.

I pana zdaniem ma szanse na wygraną? W sondażach wypada dużo gorzej od Tuska.

Ma duże szanse. W 2005 r. w niektórych badaniach miał 4 procent poparcia, a potem wygrał wybory.

A co pan sądzi o odwoływaniu ambasadorów przez ministra Radosława Sikorskiego? Niektóre media interpretują to jako nowy etap wojny z prezydentem.

Słyszałem, że sam minister się od tego odcina. Przynajmniej w rozmowie z przedstawicielami Kancelarii Prezydenta. Obawiam się, że ktoś usiłuje doprowadzić do kolejnych wojen, bo prezydent ostatnio poprawił swoje notowania. Ktoś wychodzi z założenia, że w nowej wojnie media jak zwykle nie staną po stronie prezydenta i druga strona na tym skorzysta.

Czyli będzie wojna o ambasadorów czy nie?

Na pewno nie ze strony prezydenta. Prezydent może być zniesmaczony różnymi decyzjami, które są zupełnie pozamerytoryczne, ale to wszystko.

Szef MSZ wstrzymuje też wysłanie na placówki paru ambasadorów mianowanych za czasów PiS.

To jest właśnie decyzja wynikająca wyłącznie ze złośliwości wobec PiS.

Może po prostu ci ambasadorowie są kiepscy?

Nie są. To ten rząd prowadzi nieustanną wojnę z PiS. To jedyna widoczna jego aktywność, ta nieustanna kampania wyborcza.

Nie mam zamiaru wdawać się w oceny poszczególnych ambasadorów. Ale jeżeli np. pan Zdzisław Ryn jest odwoływany z placówki w Argentynie tylko dlatego, że kiedyś był lubiany przez o. Tadeusza Rydzyka, to jest to żaden powód. Został powołany, bo jest profesorem i był już ambasadorem w Ameryce Południowej. A nie mamy zbyt wielu dyplomatów myślących inaczej niż korpus prof. Bronisława Geremka.

Minister Michał Kamiński zapowiedział, że powstanie raport o zdrowiu prezydenta. Czy Lech Kaczyński na coś choruje?

Prezydent przechodzi okresowe badania i poza jakimiś drobnostkami, które mają miliony ludzi, jest człowiekiem całkowicie zdrowym. Fatalne jest to, że w tej chwili w Polsce można się promować w polityce, obrażając jedną stronę sceny politycznej. I nikt na to nie reaguje – ani media, ani sądy. A poseł PO Janusz Palikot cynicznie wykorzystuje tę sytuację.

To dlaczego prezydent godzi się na ten raport?

Żeby to przeciąć. Nawet jeśli ktoś opowie największą bzdurę o nim, to wielka część mediów potraktuje to z powagą i będzie się domagała wyjaśnień. Bo dziś o prezydencie można powiedzieć wszystko. A jeszcze niedawno Andrzej Lepper został skazany za to, że powiedział o Aleksandrze Kwaśniewskim, iż jest leniwy. Obecną sytuację wykorzystują politycy PO, żeby się zachowywać w taki sposób jak Palikot. Marne to i żałosne.

Premier prowadzi prezydencką kampanię wyborczą. Wzywam Donalda Tuska, by przestał zwalać na prezydenta winę za swoje pociągnięcia

PO dociska prezydenta do ściany?

Jest przeświadczona, że wykorzystując tę sytuację, zapewni sobie władzę na dłużej. Bo partia, którą reprezentuje Tusk, reprezentuje też układ najpotężniejszych interesów w Polsce, któremu my zagroziliśmy. Ale w moim przekonaniu plan PO się nie uda. Choć stosują wredną metodę walki z nami, wydarzenia ostatnich tygodni nie skończyły się dla prezydenta i PiS źle. Wręcz przeciwnie. Pierwszy raz w jednym z sondaży doszliśmy do 30 procent poparcia. A do wyborów mamy jeszcze dużo czasu. Z naszego punktu widzenia bieg wydarzeń jest w tej chwili nie najgorszy.

Ale PO ma przygniatającą przewagę nad PiS.

Ponieważ ciągle działa i wpływa na obywateli obraz Polski niemający nic wspólnego z rzeczywistością, a stworzony przez część mediów w latach 2005 – 2007: zagrożenie demokracji, kompromitacja we wszystkich dziedzinach. Prawda jest taka, że demokracji ani przez chwilę nic nie groziło, nikt władzy nie nadużywał. Gospodarka kwitła, w Unii Europejskiej niechętnie, ale jednak przyjęto, że trzeba się z nami liczyć. Uzyskaliśmy bardzo dużo na północnym i południowym wschodzie. W niemal każdej dziedzinie życia publicznego i społecznego wprowadzane były potrzebne dla przyszłości Polski zmiany, zaczynając od wymiaru sprawiedliwości, przez finanse, aż po oświatę i naukę. Dziś padają zarzuty rodem z farsy. Świetnie opisał to redaktor Rafał Ziemkiewicz w waszej gazecie. Jeśli chodzi o zagrożenia dla demokracji, to owszem, dziś można je dostrzec. Próba politycznego ujednolicenia mediów elektronicznych poprzez przejęcie telewizji publicznej, powrót do służb specjalnych ludzi z niedobrych czasów, a przede wszystkim nieustanna próba niszczenia opozycji, odebrania jej środków – to wydarzenia, które każą się niepokoić.

Zarzuty, że czytał pan akta zeznań ws. mafii paliwowej, to farsa?!

Były podstawy prawne i faktyczne. Prokurator generalny miał prawo je udostępnić. Działo się to w obecności prokuratora prowadzącego. Miałem pełny dostęp do tajemnicy państwowej. To były zeznania, które – jeśli oczywiście uznać je za prawdziwe – same, bez sięgania do innej wiedzy, mogłyby wyjaśnić, dlaczego nasze rządy były tak niezwykle gwałtownie atakowane. Było się czego bać. Gdyby te zeznania zostały zweryfikowane w sensie procesowym, zmieciono by wielką część sceny politycznej. I nie chodzi tylko o ludzi bezpośrednio oskarżonych. Chodzi także o to, że wiele innych, także tych potężnych ośrodków medialnych zostałoby kompletnie ośmieszonych i moralnie skompromitowanych. Ale cóż, główki pracują w atmosferze, którą wytworzono. Zadanie prokuratorów było ogromnie utrudnione. W końcu działać przeciw możnym, a także zeznawać przeciw nim jest bardzo trudno. A kiedy każdego dnia widać, że możni są wciąż bardzo silni, to właściwie niemożliwe. Nawiązując do artykułu Ziemkiewicza, mogę powiedzieć, iż zarzut, że to ja powołałem Janusza Kaczmarka na ministra, jest słuszny – choć nie jestem jasnowidzem, ale jako szef odpowiadam za wybór. Niemniej, jeśli redaktor sądzi, że gdyby Kaczmarek i były komendant główny policji Konrad Kornatowski byli tymi, za których ich uważaliśmy, to byłoby zupełnie inaczej, to się myli. Mogło być trochę inaczej, ale tylko trochę. Obawiam się, że nawet najinteligentniejszym i najodważniejszym dziennikarzom, którzy celnie opisują naszą rzeczywistość, nie staje wyobraźni, by dostrzec, jaki jest stan naszego aparatu państwowego.

Pana zdaniem te zeznania w aferze paliwowej były prawdziwe?

Tego nie wiem, ale nie uważam, by można to było z góry wykluczyć.

Podobno padły w nich nazwiska osób związanych z panem i z prezydentem.

To co robi RMF, to już wyraźnie operacja osłonowa. Nie było takich nazwisk. Nie mogę powiedzieć, jakie były, ale obraz polskiego życia politycznego przed 2005 r. wyglądał fatalnie. Wszystko obracać się miało wokół nielegalnych zysków.

I znając te zeznania, zdecydował się pan oddać władzę?

Władzę oddaliśmy, gdyż przegraliśmy wybory, które były najlepszym rozwiązaniem sytuacji, jaka powstała po tzw. aferze gruntowej i po złożeniu przez panią Anetę Krawczyk wniosku o ściganie w seksaferze. Nie mogliśmy rządzić z ludźmi mającymi takie zarzuty. Nie mogliśmy też rządzić bez większości. Wniosek PO o odwołanie wszystkich ministrów mojego rządu i jego poparcie przez koalicję PO – SLD – Samooobrona – LPR – PSL jest tego najlepszym dowodem.

Od wielu lat uważałem, że polski model transformacji jest radykalnie złagodzoną, ze względu na uwarunkowania historyczne i kulturowe, wersją modelu rosyjskiego, w którym procesy prywatyzacyjne odbyły się z decydującym udziałem polityków i zorganizowanej przestępczości. Polska odmienność polegała i na tym, że u nas powstały, zdołały nawet odnieść sukces, siły przeciwne temu modelowi. Ale zapewniam, że jedno zeznanie, nawet weryfikowane przez inne źródła, to za mało, by ten model obalić.

Czy pan i pana brat możecie coś jeszcze zdziałać w polityce? Obaj jesteście politykami starej daty. A dziś brylują młodzi ludzie, tacy jak minister Sławomir Nowak.

Czarno panie widzą przyszłość Polski. Wysoki poziom agresji to naprawdę za mało, by rządzić. Szczególnie dobrze rządzić. Ale wiek jest kategorią polityczną. Pierwszy raz zostałem starcem, mając 44 lata, po przegranej PC w 1993 r. Zestawiano mnie wtedy z prof. Wiesławem Chrzanowskim. Tylko że on jest o rok młodszy od mojego śp. ojca. Bywałem też za młody, gdy mianowano mnie w 1989 r. najmłodszym senatorem, choć było ze 20 młodszych ode mnie.

Powiedział pan studentom KUL, że jeśli w 2011 r. PiS nie wygra wyborów, to zrezygnuje z funkcji prezesa. To żart?

Nie mówiłem żartem – jestem nastawiony na sukces, a nie na porażkę. I nie będę się trzymał stanowisk za wszelką cenę.

Może wtedy zastąpi pana Zbigniew Ziobro, który czuje się coraz mocniejszy? Wystąpił przeciwko pana woli, blokując kandydaturę Zbigniewa Wassermanna na szefa małopolskiego PiS. Pan go rekomendował, a Ziobro namawiał do niegłosowania na niego. Zostanie za to ukarany?

Wydarzenia w Krakowie to nie pierwszy taki przypadek, tylko trzeci. Zawsze chodziło o wpływy i emocje w Krakowie, przede wszystkim o emocje. A jak ta sprawa zostanie załatwiona, to jeszcze zobaczymy. Na pewno szkodzenie PiS w obecnym czasie jest bardzo ciężkim przewinieniem. Z całą pewnością działać będziemy bez pobłażania, ale i bez emocji.

Rz: Stanisław Gomułka zrezygnował niedawno z funkcji wiceministra finansów. Opozycja się z tego cieszy?

Jarosław Kaczyński:

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!