Sułtańskie rządy prezesa PiS

Działalność trójki Bielan – Kamiński – Czarnecki, jeżeli nie zostanie przerwana, prędzej czy później doprowadzi do likwidacji PiS – mówi Ludwik Dorn, poseł niezrzeszony, były wiceprezes tej partii

Aktualizacja: 15.06.2009 12:04 Publikacja: 15.06.2009 04:33

Sułtańskie rządy prezesa PiS

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Rz: Czy wynik PiS w wyborach do europarlamentu to, jak mówi prezes Jarosław Kaczyński, sukces czy, jak uważa część posłów, porażka?[/b]

[b]Ludwik Dorn:[/b] W procesie wyborczym są dwa elementy, które trzeba rozróżnić. Po pierwsze – element polityczny wewnątrzpartyjny. To sposób konstruowania list wyborczych i tworzenia politycznego mechanizmu mobilizacji partii. Po drugie – przekaz zewnętrzny skierowany do wyborców, tzw. perswazja wyborcza. Jeżeli chodzi o ten drugi element, to mam inne zdanie niż pan Ziobro. Uważam, że tych wyborów nie można było wygrać, ponieważ zaowocowały błędy popełniane przez PiS od przegranej w 2007 roku. Jakakolwiek byłaby kampania, to w najlepszym wypadku może udałoby się osiągnąć wynik 28,5 proc. głosów. Ale zwiększenie dystansu między PO a PiS było przesądzone jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej sensu stricto. Mam tu na myśli element, w którym popełniono najcięższe błędy, czyli sposób konstrukcji list wyborczych i mobilizacji partii. Konstrukcja list wyborczych polegała na tym, że parlamentarzystów potraktowano jak przedmioty. Najpierw twierdzono, że mają nie kandydować, a chwilę później mówiono im, że muszą kandydować, że takie jest polecenie prezesa. A następnie parlamentarzystom, którzy mają własną godność i własną pozycję polityczną, ludziom, dla których ich wynik wyborczy jest ważny ze względu na ich pozycję polityczną w okręgu i kolejne wybory do Sejmu i Senatu, de facto zabroniono prowadzić kampanię wyborczą. Dlaczego? Żeby weszli ludzie z góry wyznaczeni. Uderzono w ich pozycję polityczną w okręgach i powiatach. Przeprowadzono znachorską, bez zachowania zasad higieny, operację na żywym ciele.

[b]Kto pana zdaniem odpowiada za błędy w kampanii? W blogu krytycznie oceniał pan spin doktorów PiS, pisząc, że to „domorośli imidżmejkerzy”. [/b]

Politycznie, i od tej odpowiedzialności nie ma ucieczki, odpowiada oczywiście pan prezes Jarosław Kaczyński. Natomiast jeśli chodzi o Michała Kamińskiego i Adama Bielana, do których doszlusował teraz pan Czarnecki, to nie wypowiadam się o ich inspiracjach, motywacjach i intencjach. Widzę natomiast bardzo ścisłą, funkcjonalną analogię między działalnością tej trójki a działalnością trójki, którą tworzyli pan minister Kaczmarek, pan komendant Kornatowski i pan inspektor Marzec. Tylko działalność tej drugiej trójki skończyła się klęską rządu i utratą władzy. A działalność trójki Bielan – Kamiński – Czarnecki, jeżeli nie zostanie przerwana w sposób bardzo zdecydowany, prędzej czy później doprowadzi do likwidacji Prawa i Sprawiedliwości.

[b]Stwierdził pan, że w PiS będzie teraz „duszenie” tych, którzy ośmielili się skrytykować kampanię, a na pierwszy ogień pójdzie poseł Zbigniew Girzyński. [/b]

Tak mi się wydaje, ponieważ to on najostrzej skrytykował niegrzeczną i nieco histeryczną wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego odsyłającego Zbigniewa Ziobrę do nauki języków. Do tej pory było tak, że cokolwiek pan Kaczyński powiedział, nawet jeśli było to skrajnie nieszczęśliwe, część publicznie wypowiadających się członków partii to podtrzymywała, a część pomijała milczeniem. A w stosunku do ostatnich wypowiedzi Kaczyńskiego istotni członkowie partii się zdystansowali. Tak zrobiła na przykład pani poseł Elżbieta Jakubiak, która zadeklarowała, że będzie nosić koszulkę „Ja się nie wstydzę Radia Zet”. To w PiS jest sytuacja zupełnie nowa, bo wskazuje, że stan pewnych daleko posuniętych obaw w sprawie wyrażania swojego zdania – zresztą często uzasadnionych wobec kompetencji pana Kaczyńskiego – jakby zelżał. Sądzę więc, że pan prezes Kaczyński będzie teraz próbował przywrócić tego rodzaju sytuację, że cokolwiek powie, jest obowiązującą linią partii. Zresztą sobotnie wypowiedzi w jednej z gazet, anonimowe – ale nie sądzę, by dziennikarz sobie to zmyślił – współpracowników prezesa Kaczyńskiego, mówiących, że pan Ziobro „zostanie potraktowany metodą salami”, to odwołanie się do II połowy lat 40. na Węgrzech i taktyki komunistów. Pytanie, kto będzie pierwszym plasterkiem. Moim zdaniem poseł Zbigniew Girzyński.

[b]Oprócz Girzyńskiego głos zabierali inni posłowie: Jolanta Szczypińska, Tomasz Górski, Arkadiusz Mularczyk. Czy to oznacza, że w PiS wybuchł bunt?[/b]

W żaden sposób nie nazwałbym tego buntem. To próba przywrócenia funkcjonowania normalnych reguł w PiS. Nie może być przecież tak, że cokolwiek powie prezes partii, to jest przyjmowane z miejsca jako obowiązująca linia. Sądzę, że wielu istotnych członków partii zaczyna rozumieć, do czego taka sytuacja w PiS będzie prowadzić. A jeśli mówię o panu pośle Girzyńskim, to dlatego, że on zdystansował się najbardziej dobitnie. Zresztą przedtem wykazywał jakieś „niezdrowe” tendencje do samodzielności, jaka każdemu członkowie partii powinna przysługiwać.

[b]Kto teraz według pana rządzi partią? Posłanka Mirosława Masłowska twierdzi, że stała się ona prywatnym folwarkiem Joachima Brudzińskiego.[/b]

Pani posłanka Masłowska odnosiła się do organizacji szczecińskiej. Sądzę natomiast, że PiS pod mocno despotycznymi, sułtańskimi rządami prezesa Jarosława Kaczyńskiego znalazł się w stanie utajonej, niewidocznej anarchizacji. Różnego rodzaju intrygi, wzajemne podchody, koterie istnieją w polityce od zawsze, w każdym układzie rządzącym czy opozycyjnym.

Tylko czynnikiem bardzo mocno moderującym i tonizującym jest wiara we wspólne przedsięwzięcie. Otóż pan prezes Kaczyński tę wiarę we wspólne przedsięwzięcie w Prawie i Sprawiedliwości zabija. Na czym polega wiara we wspólne przedsięwzięcie? Po pierwsze, jest to odpowiedź na podstawowe pytanie: dlaczego i po co zdecydowaliśmy się na działalność polityczną w tej partii.

W poprzednich latach tym wspólnym przedsięwzięciem była koncepcja IV Rzeczypospolitej. Ten projekt się wypalił, był bowiem związany z perspektywą zmiany Polski poprzez sprawowanie władzy. W tej chwili widać, że w latach 2005 – 2007 nie udało się go zrealizować, nie było na to szans i nikogo nie można za to obciążać. A po przegranych wyborach w 2007 roku nie nastąpił żaden proces refleksji politycznej. Pan Jarosław

Kaczyński, który sam już przestał mówić o IV RP, nie daje żadnej refleksji i nie pobudza partii do sformułowania, jakie jest nasze wspólne przedsięwzięcie. W zasadzie daje jedną odpowiedź: „wygramy wybory w 2011 r. i ja będę premierem”.

[b]Idea „wygramy wybory, przejmiemy władzę” to za mało?[/b]

Sprawować władzę w Polsce można poprzez uzyskanie bezwzględnej większości mandatów w wyborach demokratycznych albo poprzez zdolność koalicyjną. Tego PiS obecnie nie ma. Zresztą jedno nie wyklucza drugiego. A pan Jarosław Kaczyński jest jak postać z wiersza Słonimskiego, jak ksiądz, który wiarę stracił i ciągle powtarza słowa niegdyś dlań święte, klęcząc u stóp ołtarza. Owszem, on klęczy u ołtarza, powtarza słowa, które dla działaczy PiS były niegdyś święte, tylko w tym, co wypowiada, nie ma wiary.

[b]Dla LPR sytuacja, w której cała jej działalność zaprogramowana była na realizację celów Giertycha i Wierzejskiego, skończyła się tragicznie. Czy podobny koniec czeka PiS?[/b]

Jeżeli partia nie odzyska samej siebie dla swoich działaczy. Jeżeli to będzie prywatna partia prezesa Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeżeli partia się temu nie przeciwstawi i nie wskaże Jarosławowi Kaczyńskiemu jego właściwego miejsca, jeżeli nie powie mu: „ty jesteś częścią partii, a nie partia dodatkiem do ciebie”, to moim zdaniem w ciągu półtorej czy dwóch kadencji tego rodzaju proces jest nieuchronny.

[b]Kto miałby tak powiedzieć prezesowi Kaczyńskiemu?[/b]

Niepokorni zostaną wycięci, gdy nie pojawi się wzajemne zaufanie i solidarność. Dlatego moim zdaniem ewentualne starcie o posła Girzyńskiego będzie testem. Jeżeli jeden człowiek z tych, którzy nie tak mocno, ale jednak zaprezentowali krytyczny pogląd wobec wypowiedzi prezesa, zostanie „zabity” przy braku reakcji innych, to pojawi się strach i nieufność. Jeżeli wśród działaczy pojawi się solidarność, to jesteśmy na początku procesu odrodzenia PiS.

[b]Gdy w poprzedniej kadencji za poparcie dla poselskiego projektu lustracji usuwano Girzyńskiego ze stanowiska sekretarza klubu, nikt głośno nie protestował. Podobnie, gdy usuwano pana z klubu, dało się słyszeć głosy solidarności, ale po cichu, w kuluarach PiS.[/b]

Coraz więcej członków PiS dostrzega, nie na zasadzie proroctw, tylko oceny rzeczywistości, to, co się dzieje w partii. Przegraliśmy trzecie wybory z rzędu. Przemawia rzeczywistość. Suweren, czyli wyborca, mówi: takimi, jakimi się staliście, nie chcę was u władzy. Mówi do PiS: zmieńcie się.

[b]Rz: Czy wynik PiS w wyborach do europarlamentu to, jak mówi prezes Jarosław Kaczyński, sukces czy, jak uważa część posłów, porażka?[/b]

[b]Ludwik Dorn:[/b] W procesie wyborczym są dwa elementy, które trzeba rozróżnić. Po pierwsze – element polityczny wewnątrzpartyjny. To sposób konstruowania list wyborczych i tworzenia politycznego mechanizmu mobilizacji partii. Po drugie – przekaz zewnętrzny skierowany do wyborców, tzw. perswazja wyborcza. Jeżeli chodzi o ten drugi element, to mam inne zdanie niż pan Ziobro. Uważam, że tych wyborów nie można było wygrać, ponieważ zaowocowały błędy popełniane przez PiS od przegranej w 2007 roku. Jakakolwiek byłaby kampania, to w najlepszym wypadku może udałoby się osiągnąć wynik 28,5 proc. głosów. Ale zwiększenie dystansu między PO a PiS było przesądzone jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej sensu stricto. Mam tu na myśli element, w którym popełniono najcięższe błędy, czyli sposób konstrukcji list wyborczych i mobilizacji partii. Konstrukcja list wyborczych polegała na tym, że parlamentarzystów potraktowano jak przedmioty. Najpierw twierdzono, że mają nie kandydować, a chwilę później mówiono im, że muszą kandydować, że takie jest polecenie prezesa. A następnie parlamentarzystom, którzy mają własną godność i własną pozycję polityczną, ludziom, dla których ich wynik wyborczy jest ważny ze względu na ich pozycję polityczną w okręgu i kolejne wybory do Sejmu i Senatu, de facto zabroniono prowadzić kampanię wyborczą. Dlaczego? Żeby weszli ludzie z góry wyznaczeni. Uderzono w ich pozycję polityczną w okręgach i powiatach. Przeprowadzono znachorską, bez zachowania zasad higieny, operację na żywym ciele.

Pozostało 81% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!