Mam dziś wyrzuty sumienia, że ufałem policji i prokuraturze - mówił Włodzimierz Olewnik. Dodał, że jest pewien, iż porywacze i zabójcy nie działali sami, bo mieli mocodawców.
- Droga do nich może prowadzić przez tych, którzy tyle lat ukrywali prawdziwych sprawców - dodał.
Ojciec Krzysztofa Olewnika zastanawiał się też, skąd porywacze wiedzieli o poczynaniach rodziny poszukującej syna, np. gdy przygotowywał się do przekazania okupu porywaczom - a było tych prób kilka, bo bandyci nie podejmowali okupu. - -Kto wiedział o tym, że pieniądze na pierwszy okup będą fałszywe? - pytali posłowie. - Tylko policjant Wojciech K. wszedł do pomieszczenia, w którym kserowałem banknoty - odparł Olewnik. Wcześniej potwierdził on, że słyszał, iż jeden z porywaczy Robert Pazik (powiesił się w celi skazany za morderstwo) był informatorem Wojciecha K.
Olewnik uważa, że w porwaniu jego syna chodziło o coś więcej niż okup. - Tak długo nie przetrzymuje się porwanego - powiedział.
[srodtytul]"Nie sporządzono planu śledztwa"[/srodtytul]