[b]Rz: Czy prezydent Obama rezygnując z tarczy antyrakietowej w Europie Wschodniej ugiął się pod presją Moskwy?[/b]
[b]Robert Legvold:[/b] Ta decyzja nie była najmniejszą niespodzianką. Barack Obama już podczas kampanii przedwyborczej wyraźnie wskazywał, że tak właśnie zamierza zrobić. I od początku podkreślał, że jego decyzja w sprawie tarczy antyrakietowej w Europie Środkowo-Wschodniej jak w sprawie całego narodowego systemu obrony przeciwrakietowej będzie uzależniona od spełniania przez te instalacje konkretnych, praktycznych kryteriów. Chodziło o parametry techniczne, wysokość kosztów i opłacalność budowy, etc. Oczywiście problem tarczy był też bardzo ważny dla relacji z Rosją, a Obama chciał doprowadzić do ocieplenia relacji z Kremlem. Barack Obama miał więc dwa ważne powody do podjęcia decyzji o wstrzymaniu budowy tarczy w Polsce i w Czechach.
Była ona oczywiście bardzo ważnym krokiem ze strony tej administracji w kierunku polepszenia relacji z Rosją. Zwłaszcza że została podjęta w czasie, gdy Waszyngton wykonuje jednocześnie wiele innych gestów w stronę Rosji. Piłka jest więc po stronie Moskwy. To Rosjanie muszą teraz zdecydować, co zrobić, by odpowiedzieć Ameryce w porównywalny sposób i doprowadzić do ocieplenia stosunków.
[b]Na razie Rosjanie chwalą wprawdzie decyzję Białego Domu w sprawie tarczy, ale premier Władimir Putin podkreśla, że ma nadzieję, że liczy na kolejne gesty dobrej woli ze strony Waszyngtonu. Czy nie sądzi pan, że plan ocieplenie relacji z Moskwą, będzie Baracka Obamę bardzo dużo kosztował?[/b]
Absolutnie nie. I wiem to dobrze, bo rozmawiałem z ludźmi pracującymi w obecnej administracji prezydenta, że jeśli Rosjanie spróbują tak postawić sprawę, nic nie ugrają. Prezydent Obama oczekuje teraz od Rosjan konkretnych, konstruktywnych działań. Oczywiście Moskwa może zdecydować się na zagrywkę polegającą na stawianiu przez Kreml kolejnych żądań takich jak choćby zgoda na wejście Rosji, Białorusi i Kazachstanu do Światowej Organizacji Handlu, ale od administracji Baracka Obamy nic na tym nie zyska.