[b]Rz: Polska chciała, aby szef dyplomacji miał odpowiednią wrażliwość w sprawach polityki wschodniej. Catherine Ashton spełnia ten warunek?[/b]
[b]Krzysztof Lisek:[/b] To trudne pytanie, bo pani Ashton zajmowała się do tej pory całkiem innymi rzeczami i chyba wiele osób się zastanawia, co sądzi o polityce wschodniej, bezpieczeństwie energetycznym, stosunkach z Rosją i jak chce układać stosunki z Chinami czy USA.
[b]Przecież szef unijnej dyplomacji miał być postacią wyrazistą, znaną na świecie. Co się stało?[/b]
Zrobiliśmy w Unii klasyczne dwa kroki do przodu i trzy do tyłu. Z dumą przyjęliśmy traktat lizboński, który miał wzmocnić Unię Europejską na arenie międzynarodowej m.in. przez utworzenie tych dwóch stanowisk, a potem jakby się tego wystraszyliśmy. Nie ma co ukrywać, że specjalnie wybrano słabych kandydatów, aby nie narzucali Unii swojego punktu widzenia, tak jak by to robił Tony Blair. Zaskakujący wybór brytyjskiej komisarz to zapewne także odpowiedź na naciski ze strony różnych grup domagających się parytetu i wysokiego stanowiska dla kobiety.
[b]Polski rząd się chyba nie zmartwi, bo są teraz większe szanse, że nasze przewodnictwo w Unii w połowie 2011 roku nie zostanie całkowicie zdominowane przez silnych przywódców.[/b]