Górny Śląsk. Dzielnicę Zabrza – Makoszowy i Przyszowice koło Gliwic, w sumie kilkadziesiąt domów – zalała rzeka Kłodnica. Powódź ominęłaby te tereny, gdyby nie wieloletni konflikt między mieszkańcami wsi a kopalnią Sośnica-Makoszowy.
Przez eksploatację węgla zapadł się wał przeciwpowodziowy i sąsiadujący z nim spory obszar. Ale kopalnia od trzech lat nie może naprawić szkód, bo mieszkańcy jednej z ulic nie chcą sprzedać kopalni gruntów pod inwestycję. Kopalnia daje 9 zł za 1 m, właściciele chcą 150 zł. Inwestycja miała być skończona pod koniec ubiegłego roku, a jeszcze się nie zaczęła.
– Po tej powodzi ludzie się wściekli i złożyli doniesienie do prokuratury w sprawie blokowania inwestycji przez sąsiadów. Wszyscy ponieśli straty przez czyjąś głupotę – opowiada pracownik gminy.
[srodtytul]Wały w Trybunale [/srodtytul]
Podobna sprawa, dotycząca wrocławskiego Kozanowa, zabrnęła aż do Trybunału Konstytucyjnego. Na osiedlu będącym symbolem powodzi stulecia, zalanym do trzeciego piętra, wał miał stanąć zaraz po 1997 r. Budowie sprzeciwili się działkowcy. Miasto procesowało się z nimi siedem lat. Dopiero w grudniu 2008 r. TK przyznał rację władzom miasta: mogą odebrać ogródki na cel publiczny bez zgody działkowców. Ci próbowali jeszcze zablokować procedurę podziału gruntu, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w maju 2009 r. ostatecznie odrzucił ich skargi. Ale to nie skończyło sprawy. Budowę stumetrowego, środkowego odcinka wału do dziś skutecznie blokuje właściciel 30-arowego fragmentu hektarowej działki, na którym ma być budowana zapora. I najpewniej znów wałem będzie musiał się zająć sąd.