To wydarzenie całkowicie przyćmiło waszyngtońskie spotkania. Już po zapadnięciu zmroku na autostradzie nr 60, używanej i przez Palestyńczyków, i izraelskich osadników, ostrzelany został samochód. Wiózł dwie kobiety, jedna z nich była w ciąży, oraz dwóch mężczyzn. Wszyscy zginęli.
Do zorganizowania zamachu przyznał się Hamas. – Brygady Kassam (zbrojne ramię Hamasu – przyp. red.) biorą na siebie pełną odpowiedzialność za bohaterską operację w Hebronie – powiedział rzecznik brygad Abu Obeida. A w Gazie poparcie dla całej akcji demonstrowało 3 tys. osób. Hamas zdecydowanie odrzuca jakiekolwiek rozmowy z Izraelem.
Izraelska telewizja pokazała film ukazujący biały samochód typu Subaru, stojący na poboczu drogi, z potrzaskanymi oknami i podziurawionymi przez pociski drzwiami. Samochód otoczony był przez pojazdy wojskowe i policyjne oraz dziesiątki żołnierzy. Ofiary pochodziły z izraelskiego osiedla Beit Haggai.
– To był atak terrorystyczny i wojsko traktuje go jako poważny incydent – powiedziała ppłk Awital Leibowicz, rzeczniczka izraelskiej armii. A rzecznik premiera Beniamina Netanjahu Nir Hefetz podkreślił, że szef izraelskiego rządu polecił „siłom bezpieczeństwa działanie bez jakichkolwiek ograniczeń dyplomatycznych, byle tylko złapać morderców”. – Terror nie określi granic Izraela ani przyszłości osiedli (żydowskich – przyp. red.) – wskazał Hefetz.
Atak potępił premier palestyński Salam Fayyad, dowodząc, iż był on „niezgodny z interesem palestyńskim”. A rzecznik Departamentu Stanu USA P. J. Crowley mówił, iż „w regionie mogą być aktorzy celowo robiący takie rzeczy, by sabotować proces pokojowy”.