Kwestia wyboru nowego rzecznika praw obywatelskich jest przedmiotem publicznych dyskusji już niemal od roku. Jej przyczyną jest rzadka w naszym ustroju sytuacja, w której większość senacka jest inna niż sejmowa. W przeszłości decyzje Sejmu w tej sprawie zwykle niemal mechanicznie były akceptowane przez Senat. Oczekiwanie na decyzję izby wyższej skłania mnie do przedstawienia mojej wizji funkcjonowania rzecznika w nadziei, że przyczyni się ona do przełamania partyjnego klinczu, a może nawet do szerszej refleksji dotyczącej możliwego przyszłego funkcjonowania instytucji.
Niezawisłość
Zgodnie z art. 208 Konstytucji RP rzecznik „stoi na straży wolności i praw człowieka i obywatela określonych w Konstytucji oraz w innych aktach normatywnych". Ten przepis, sprecyzowany w ustawie o rzeczniku praw obywatelskich, powinien być rozumiany ściśle. Innymi słowy rzecznik powinien trzymać się z dala od polityki. Tym bardziej nie może stawać po jednej ze stron politycznego sporu. Przyznaję rację Piotrowi Ikonowiczowi, który zauważył niedawno, że takie zaangażowanie niewiele daje politycznym drużynom, a w oczywisty sposób działa na szkodę obywateli. Chciałbym więc trzymać się możliwie ściśle określonego w ustawie zasadniczej zadania: stać po stronie obywateli w sporach z władzą, i to wyłącznie w zakresie ich wolności i praw. Mówiąc o władzy, mam na myśli każdą władzę: europejską i krajową, centralną i samorządową, wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą, obecną i przyszłą.
Dodać trzeba, że rzecznik nie może też tracić z pola widzenia zagrożeń dla jednostki, które pochodzą z innych stron, globalnych koncernów w zakresie na przykład ograniczania wolności słowa w mediach społecznościowych czy sprawiedliwego rozdziału szczepionek, ale także innych podmiotów prywatnych, o czym wiemy w związku z krzywdami wyrządzanymi przez czyścicieli kamienic czy praktyką lichwy.
RPO musi być niezawisły i niezależny od innych organów państwowych. Nie może należeć do partii politycznej i związku zawodowego. Dlatego jeśli zostanę wybrany, zrezygnuję z tego rodzaju aktywności. Czasami jednak w dyskusji publicznej zasady te rozumiane są opatrznie. Nie zmieniają one powszechnego w państwach europejskich rozwiązania, że ombudsman jest silnie związany z parlamentem. W Polsce przejawem jest to, że to Sejm i Senat dokonują wyboru, a izba niższa decyduje także o jego odwołaniu oraz możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności. Nie wpływa to także na fakt, że rzecznikami zarówno w Europie, jak i w Polsce często zostają parlamentarzyści. Na przykład w Hiszpanii zarówno poprzedni rzecznik, jak i obecny należeli do dwóch największych formacji: chadecji oraz socjaldemokracji. W Polsce na siedmiu dotychczasowych rzeczników trzech wcześniej było parlamentarzystami. Nie mówiąc już o tym, że na inne stanowiska wymagające niezawisłości lub niezależności, jak sędziowie Trybunału Konstytucyjnego czy szefowie Najwyższej Izby Kontroli, w ostatnich dekadach regularnie w Polsce wybierani byli politycy. Oczywiście każdy z nich po wyborze musi zrezygnować z zaangażowania politycznego, a jednocześnie pozostać niezwisły i niezależny. Ze swej strony taką postawę deklaruję, co więcej, chciałbym pokazać, jak w praktyce wyobrażam sobie pełnienie tego stanowiska oraz funkcjonowanie instytucji.
Priorytety
Rzecznik odpowiada za stanie na straży wszystkich konstytucyjnych i ustawowych wolności i prawa, choć realnie nie w każdej sprawie jest w stanie podejmować skuteczne działanie. Dlatego chciałbym wskazać na cztery szczególnie ważne obszary działalności: (1) wsparcie najsłabszych, w tym niepełnosprawnych, chorych, dzieci, seniorów, borykających się z trudnościami mieszkaniowymi, pracowników, zagrożonych upadłością, kobiet dyskryminowanych płacowo, emerytalnie czy w zakresie awansów, ale też ojców niemających kontaktu z dziećmi; (2) wolności i prawa rolników oraz mieszkańców obszarów wiejskich, a także obronę (3) tradycyjnych wolności i praw, w tym życia, praw rodziny i rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, wolności religijnej, a także (4) klasycznych liberalnych wolności, a wśród nich wolności słowa, zgromadzeń, zrzeszania się, prawa do prywatności, prawa własności, wolności działalności gospodarczej gwarantującej ochronę przed nadmierną ingerencją administracji państwowej, wolności wyboru i wykonywania zawodu, w tym nauczania na uczelniach wyższych i prowadzenia badań naukowych.