[b]"Rz": Jest Pan od rana w kontakcie z przedstawicielami białoruskiej opozycji. Czy rzeczywiście w Mińsku doszło do prowokacji?[/b]
[b]Jerzy Buzek:[/b] Rozmawiałam z Aleksandrem Milinkiewiczem i on wyraził opinię, że doszło do prowokacji. Ale ja tam nie byłem i nie mogę absolutnie nic na ten temat powiedzieć. Ważne jest co innego. Reakcja milicji i służb porządkowych była nieproporcjonalna do wydarzeń. Zranienie, poturbowanie takiej liczby niezależnych obserwatorów, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, dziennikarzy, a przede wszystkich niezależnych kandydatów na prezydenta nie może być w żaden sposób usprawiedliwiona w oczach społeczności międzynarodowej. To zaprzecza standardom demokracji. Dlatego zaapelowałem o natychmiastowe uwolnienie z aresztów zatrzymanych, w pierwszej kolejności niezależnych kandydatów.
[b]A jak pan ocenia sam przebieg wyborów?[/b]
Mieliśmy nadzieję, bo wstępne decyzje władz białoruskich odnośnie do organizowania samego procesu wyborczego rokowały nieźle. Nawet dopuszczono w pewnym zakresie niezależnych kandydatów do mediów. Ostatecznie jednak OBWE i obserwatorzy międzynarodowi stwierdzili, że kandydaci nie mieli jednakowych szans w wyborach i obecny prezydent miał znacznie większe możliwości prezentacji swojego stanowiska. Po drugie przebieg liczenia głosów przeczy jakimkolwiek standardom. Nawet tam, gdzie byli obecni obserwatorzy, głosy były liczone w pomieszczeniach zamkniętych dla nich. Mimo początkowych nadziei jesteśmy więc głęboko rozczarowani. Szkoda, bo Unia Europejska była gotowa – i nadal jest – poważnie angażować się w rozwój relacji z Białorusią. Z korzyścią dla Białorusi. Ale tylko, powtarzam tylko, pod warunkiem respektowania praw człowieka i demokracji w tym kraju.
[b]Jaka będzie reakcja Parlamentu Europejskiego?[/b]