Dziś trzeba ich szukać w wielu miejscach, np. na stronach Kancelarii Premiera (w BIP w zakładce „projekty aktów prawnych” lub w innej zakładce na głównych stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o nazwie „legislacja”).
Projekty swoich aktów prawnych muszą ujawniać także ministerstwa. Ale każdy robi to inaczej. Czasem trzeba dużej wytrwałości i wprawy, by odnaleźć konkretny projekt. Np. Ministerstwo Gospodarki dzieli je według branż (np. azbest), a MSWiA ujawnia projekty według daty ich powstania i trudno na jego stronie znaleźć informację, kto za nie odpowiada. Takie dane podaje natomiast Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które z kolei publikuje informacje na temat swoich prac w formie półrocznych tabel.
[srodtytul]Urzędnik pod kontrolą[/srodtytul]
Julia Pitera tłumaczy, że potrzebę ujawniania w pełni całego procesu legislacyjnego pokazała afera hazardowa. Ujawnione w lipcu wyniki kontroli minister Pitery, która prześledziła cały proces powstawania ustawy hazardowej i wprowadzania tzw. dopłat dla branży, pokazały błędy i bałagan w stanowieniu prawa. – Urzędnik czy polityk, wiedząc, że cała jego praca jest monitorowana, pięć razy się zastanowi, zanim będzie chciał zrobić coś nielegalnego – dodaje Julia Pitera, która jest przekonana, że ujawnienie procesu legislacji wyeliminuje patologię na styku biznesu i polityki.
Według minister Pitery są trzy zasady przejrzystości życia publicznego. – Po pierwsze, informowanie na każdy temat i w jednym miejscu, bo tylko wtedy ma to sens – wylicza. – Po drugie, dokumenty muszą być ujawniane na bieżąco i na bieżąco uzupełniane. Po trzecie, musi być oficjalna informacja o nazwisku osoby, która od początku do końca odpowiada za pilotowanie całego aktu prawnego.
Grażyna Kopińska, dyrektor Programu „Przeciw Korupcji” Fundacji Batorego, również uważa, że rządowy proces legislacyjny w Internecie to krok w dobrym kierunku.