[b]Na przykład w jakich? [/b]
Chociażby w Ministerstwie Środowiska. Kierowanie tym resortem dawno już przejął zastępca ministra Andrzeja KraszewskiegoStanisław Gawłowski, szef jednego z regionów PO.
[b]Mówiąc o ruchach konika szachowego, sugerował pan chyba, że Bogdan Klich odejdzie, a zastąpi go minister kultury Bogdan Zdrojewski? [/b]
Mieściłoby się to w logice, która towarzyszyła decyzjom we Francji. Podobnie jak zastąpienie na stanowisku ministra finansów Jacka Rostowskiego Janem K. Bieleckim. Bielecki w przeciwieństwie do obecnego ministra jest politykiem. Taka zmiana byłaby dobrze odebrana, mimo że przecież nie zmieniałaby istoty prowadzonej polityki. Na pewno jednak odebrałaby sporo paliwa ekonomistom atakującym rząd w kwestii OFE.
Dymisja rządu jest też okazją do zaproponowania stanowisk osobom, które są tzw. bezpartyjnymi fachowcami. Niezagospodarowane, łatwiej opowiedzą się przeciwko rządowi. Być może gdyby Leszek Balcerowicz został poproszony, by rozważył start z poparciem PO w wyborach prezydenckich lub choćby doradzał w najważniejszych kwestiach państwa, dzisiaj z taką ostrością nie recenzowałby rządu.
[b]Przecież Balcerowicz jest niewybieralny? [/b]
Nie o to chodzi. Inny przykład – Krzysztof Rybiński byłby zachwycony, mogąc tylko rozważać stanowisko ministra szkolnictwa wyższego. Remanent rządu, tak jak we Francji, ożywiłby życie publiczne. I pozwolił na ruchy kadrowe, które w innym wypadku trudno byłoby podjąć.
[b]Jakie ruchy byłyby łatwiejsze? [/b]
Choćby zaproponowanie miejsca w rządzie politykom kojarzonym dotąd raczej z opozycją. Paweł Poncyljusz, wiceminister w rządzie PiS, zna górnictwo. A obok niego choćby współpracownicy Michała Boniego czy świeża krew gospodarczych MBA-owców (absolwentów Master of Business Administration). Naturalne, że w chwili rekonfiguracji gabinetu doprasza się z jednej strony osoby dysponujące autorytetem, pełne pomysłów i energii, z drugiej zaś te, które wydają się największymi krytykami rządu. Otwarcie się PO na polityków PJN czy nawet SLD nie powinno dziwić. W podobny sposób Sarkozy zaprosił niegdyś do rządu ludzi lewicy. [b]I premier ma to zrobić kilka miesięcy przed wyborami?[/b]
Przede wszystkim PO powinna otrzepać się z kurzu. Odnowić pozytywne emocje wyborców. Odzyskać werwę. Wymiana jednej trzeciej gabinetu w trzech czwartych kadencji pozwoliłaby dotrwać do jej końca i mieć nadzieję na ponowną wygraną.
[i]rozmawiała Małgorzata Subotić[/i]