Mubarak nie chce widzieć szefowej dyplomacji UE

Przez kilka godzin Egipcjanie żyli w przekonaniu, że Hosni Mubarak poda się do dymisji. Wieczorem usłyszeli, że nie

Publikacja: 11.02.2011 03:04

„Jaskot!” („Sczeźnij!”) skandowały tysiące manifestantów na placu Tahrir na wiadomość, że prezydent

„Jaskot!” („Sczeźnij!”) skandowały tysiące manifestantów na placu Tahrir na wiadomość, że prezydent nie zamierza ustąpić

Foto: AP

Nie ulegnę zagranicznym naciskom – powiedział Mubarak w telewizyjnym przemówieniu, na które czekał cały Egipt i pół świata. Nie wspomniał o tym, że zamierza wcześniej odejść ze stanowiska. Część władzy przekazał wiceprezydentowi Omarowi Sulejmanowi. I choć egipski ambasador w USA Sameh Shoukry przekonywał w CNN, że Sulejman jest de facto prezydentem, to wczoraj nie było jasne, jakie uprawnienia otrzymał.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/25,610450-Obama--Jestesmy-swiadkami-historycznych-wydarzen.html]Prezydent Barack Obama o sytuacji w Egipcie[/link][/wyimek]

Wielki kilkusettysięczny tłum na placu Tahrir w centrum stolicy zareagował na słowa prezydenta oburzeniem. „Jaskot, jaskot!” („Sczeźnij, sczeźnij!”) – krzyczały tysiące ludzi. Potem demonstranci grozili, że nie opuszczą placu, póki Mubarak nie odejdzie ze stanowiska. Nad ich głowami łopotały egipskie flagi, wielu miało na głowach trójkolorowe opaski, nawet jedna z kobiet cała w czerni, włącznie z nikabem na twarzy.

Kilka godzin wcześniej, późnym popołudniem, krajem wstrząsnęły dwie informacje. Wybrany kilka dni temu sekretarz generalny rządzącej Partii Narodowo-Demokratycznej Hosam Badrawi powiedział, że prezydent może nie dokończyć upływającej we wrześniu kadencji. I, co wzbudziło jeszcze większe nadzieje protestujących od 25 stycznia na placu Tahrir, że Mubarak wystąpi wieczorem z przemówieniem do narodu. A więc zapewne zapowie swoją szybszą rezygnację.

– Rewolucja wygrała. To niesamowite. Uczestniczymy w wielkich wydarzeniach historycznych – cieszył się w rozmowie z „Rz” Alaa al Aswany, pisarz egipski, autor megabestsellera literatury arabskojęzycznej „Historia pewnej kamienicy”, zaangażowany w walkę z Mubarakiem. I on nie był pewien, czy termin będzie na tyle szybki, by protestujący po raz kolejny nie poczuli się rozczarowani. Potem się okazało, że radość była przedwczesna.

Ostrożniejsi byli politycy Braci Muzułmanów, największej organizacji opozycyjnej, formalnie nadal nielegalnej. – Słyszałem o planach szybszego ustąpienia, ale nie od samego Badrawiego. Nie znam szczegółów, przede wszystkim nie wiem jeszcze, kiedy miałoby dojść do ustąpienia – powiedział „Rz” Esam al Erian, lider Braci.

[srodtytul]Maszerujące tłumy[/srodtytul]

Gdy rozeszła się wieść o tym, że Mubarak ma ustąpić, w kierunku placu Tahrir ciągnęły dziesiątki tysięcy ludzi. Szli mostami przez Nil, nadrzecznym bulwarem i malutkimi uliczkami, przeciskali się wąskimi przejściami utworzonymi przez armię, wymachując dokumentami kontrolowanymi później przez żołnierzy. Bardzo liczono na wojsko, wszystko wskazywało na to, że w gabinetach generałów zapadła decyzja o przyśpieszonej dymisji prezydenta. „El gejsz – wel szaab – id wahda” (Armia – i naród – ręka w rękę) – skandował co chwilę tłum. Ludzie robili komórkami zdjęcia żołnierzy na czołgach, podawali im flagi do zatknięcia na wieżyczkach.

[wyimek] [link=http://www.rp.pl/temat/596586-Demonstracje-w-krajach-arabskich.html]Więcej o zimie ludów w Afryce na stronie www.rp.pl[/link][/wyimek]

Na placu Tahrir wiele osób pojawiło się po raz pierwszy.

– W takim dniu musiałam tu być z całą rodziną – mówiła nauczycielka we wzorzystej chuście, której towarzyszył mąż i dwie córki, mniejsza trzyletnia z malutką flagą i w czapeczce w barwach narodowych. Z wielką nadzieją przyszedł tu także piosenkarz popowy Mohamed Dżamal z zespołu Salalem.

– Wreszcie wydamy legalną płytę – cieszył się. Dotychczas Salalem specjalizujący się w naigrywaniu się z skorumpowanych urzędników występował tylko w małych klubach.

Weterani protestu w namiotowym miasteczku ze spokojem czekali na przemówienie Mubaraka, a raczej na przekazy ustne na jego temat, bo nie mają dostępu ani do telewizji, ani do radia. Siedzieli, leżeli, niektórzy nawet spali w skleconych byle jak namiotach, z foliowym dachem i posłaniem z koców i dywanów. Przed jednym z niewielu prawdziwych namiotów, dużym wojskowym, zielonym, siedziała w kucki grupa demonstrantów z Munfii w Delcie Nilu, prowincji, z której pochodzi Mubarak.

[srodtytul]Równość na kocu[/srodtytul]

– Będziemy tu, aż on naprawdę odejdzie. A może nawet dłużej, bo nie chodzi tylko o Mubaraka, ale i system dyktatorski, który wytworzył. Chcemy mieć pewność, że będą demokratyczne wybory – powiedział 34-letni Saad Bakr, nauczyciel z rodzinnej prowincji prezydenta, który spędził na placu trzy noce. Na tym samym kocu siedzieli pochodzący z tego samego regionu inżynier, kupiec, kilku studentów oraz ubrany w tradycyjny długi strój ich przywódca duchowy szejk Mustafa Saad, który protestuje od początku rewolucji 25 stycznia. Jak równa z równymi dyskutowała z nimi nauczycielka w czerni, także na twarzy. Ona wraz z czterema kobietami sypia w zielonym namiocie. Mężczyźni w foliowym.

Hosni Mubarak w czasie przemówienia był spokojny, czytał z kartki. Mówiąc o tym, że nie ulegnie żadnym zagranicznym naciskom, miał zapewne na myśli USA. Szef CIA kilka godzin wcześniej powiedział, że Mubarak zapewne zaraz ustąpi. Pojawiły się już pogłoski, że gotowa jest go przyjąć Arabia Saudyjska.

Przed północą do narodu przemówił też wiceprezydent Omar Sulejman. Wezwał protestujących do rozejścia się i zabrania się do pracy, a polityków opozycji do współpracy w okresie przejściowym do wrześniowych wyborów.

Nie ulegnę zagranicznym naciskom – powiedział Mubarak w telewizyjnym przemówieniu, na które czekał cały Egipt i pół świata. Nie wspomniał o tym, że zamierza wcześniej odejść ze stanowiska. Część władzy przekazał wiceprezydentowi Omarowi Sulejmanowi. I choć egipski ambasador w USA Sameh Shoukry przekonywał w CNN, że Sulejman jest de facto prezydentem, to wczoraj nie było jasne, jakie uprawnienia otrzymał.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/25,610450-Obama--Jestesmy-swiadkami-historycznych-wydarzen.html]Prezydent Barack Obama o sytuacji w Egipcie[/link][/wyimek]

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!