Internet ratuje Japonię

Komputerowa sieć przetrwała kataklizm. Teraz jest używana do niesienia pomocy i opanowywaniu chaosu

Publikacja: 29.03.2011 20:23

Mieszkańcy Tanohata szukają swoich rzeczy w rumowiskach

Mieszkańcy Tanohata szukają swoich rzeczy w rumowiskach

Foto: AFP

Już kilka godzin po trzęsieniu ziemi i tsunami na ratunek Japończykom ruszyli giganci internetowi. Facebook i Twitter uruchamiały serwisy pomagające szukać zaginionych. Google stworzył satelitarne mapy najbardziej zniszczonych obszarów, aby ułatwić akcję ratunkową. Popularny w Japonii portal społecznościowy Mixi stał się miejscem spotkań dla rodzin i znajomych rozdzielonych przez kataklizm. Pojawiły się zdjęcia zaginionych i rozpaczliwe apele o pomoc.

Ale pojawiły się też całkowicie nowe pomysły. Już trzy dni po kataklizmie studenci z Tokio Metropolitan University stworzyli portal z informacjami niezbędnymi dla ocalonych i ekip ratunkowych.

– Stworzyliśmy m.in. mapę dróg, które są przejezdne. To była kluczowa informacja dla ekip ratunkowych próbujących dostać się na miejsca kataklizmu drogą lądową. Ale stworzyliśmy też mapę z zaznaczonymi sklepami, które nie zostały zniszczone, aby ocaleni mogli się zaopatrzyć w podstawowe produkty, zanim zacznie do nich napływać pomoc – mówi „Rz" profesor Hidenori Watanave z Tokio Metropolitan University.

Ponieważ tsunami uszkodziło elektrownię atomową Fukushima i Japonia boryka się z deficytem prądu, twórcy serwisu błyskawicznie stworzyli mapę z informacjami, gdzie i w jakim czasie będą planowane wyłączenia energii. Klikając na wybraną miejscowość można też sprawdzić, jakie wiadomości na Twitterze zamieszczają jej mieszkańcy. Takie projekty są już znane jako mapy kryzysowe.

Japonia słynie z zamiłowania do technicznych nowinek i z najwyższego nasycenia Internetem na świecie. Aż 80 proc. Japończyków korzysta z sieci. Ponad połowa łączy się z nią za pomocą multimedialnych telefonów komórkowych. Gęsta sieć połączeń internetowych i telefonicznych świetnie sobie poradziła z kataklizmem, który niemal doszczętnie zniszczył infrastrukturę na setkach kilometrów kwadratowych wybrzeża. Teraz Japończycy próbują do maksimum wykorzystać ten potencjał.

– W Japonii mamy określenie Otaku na różnego rodzaju zapaleńców. My jesteśmy takimi zapaleńcami komputerowymi, dlatego od razu myślimy, jakich informacji ludzie będą najbardziej potrzebować – mówi „Rz" Tomoyuki Torisu, który razem z profesorem Watanave tworzy interaktywne mapy. Mają już na koncie m.in. serwis dla zagrożonych zatopieniem wysp Tuvalu, o których w Internecie było niewiele informacji. Teraz każdy może wejść na serwis tv.mapping.jp i zobaczyć, co się dzieje na wyspach, przeczytać historie mieszkańców i wiadomości, jakie wysyłają przez Internet.

– Kiedyś pracowałem w firmie reklamowej, ale kiedy zobaczyłem, do czego mogę wykorzystać moje umiejętności, skontaktowałem się z profesorem i zaproponowałem pomoc. Nasz największy projekt to interaktywne archiwa Nagasaki i Hiroszimy – mówi Torisu.

Dzięki takim osobom w czasie kryzysu Japończycy są lepiej poinformowani i mniej skłonni do paniki. Kiedy tysiące obcokrajowców uciekały w popłochu z Tokio w obawie przed skażeniem radioaktywnym, wolontariusze tworzyli serwis na bieżąco informujący o poziomie promieniowania z wyjaśnieniem, kiedy jest ono szkodliwe dla zdrowia. Eksperci podkreślają, że ogromne znaczenie przy tworzeniu serwisów odgrywają nie tylko wolontariusze, ale także pomoc wielkich koncernów. – Mapy dróg nie powstałyby bez udostępnienia nam danych przez wielkie firmy samochodowe. Mam nadzieję, że to będzie przełom, i pewne informacje staną się ogólnodostępne. Tak jak Internet, który powinien się każdemu należeć jak woda – mówi Watanave.

Mapy kryzysowe to zjawisko, o którym zaczyna być coraz głośniej. Taka mapa powstała m.in. po trzęsieniu ziemi na Haiti, ale wtedy była głównie wykorzystywana przez ekipy ratunkowe i wolontariuszy. Teraz zaczynają być interaktywne, a użytkownicy mogą brać udział w ich rozbudowywaniu.

Obecnie trwają prace nad mapą dotyczącą sytuacji w Libii.

Już kilka godzin po trzęsieniu ziemi i tsunami na ratunek Japończykom ruszyli giganci internetowi. Facebook i Twitter uruchamiały serwisy pomagające szukać zaginionych. Google stworzył satelitarne mapy najbardziej zniszczonych obszarów, aby ułatwić akcję ratunkową. Popularny w Japonii portal społecznościowy Mixi stał się miejscem spotkań dla rodzin i znajomych rozdzielonych przez kataklizm. Pojawiły się zdjęcia zaginionych i rozpaczliwe apele o pomoc.

Ale pojawiły się też całkowicie nowe pomysły. Już trzy dni po kataklizmie studenci z Tokio Metropolitan University stworzyli portal z informacjami niezbędnymi dla ocalonych i ekip ratunkowych.

Pozostało 84% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!