Lotnictwo sojuszu zbombardowało wczoraj bunkry dowodzenia i kompleks domów należących do rodziny Muammara Kadafiego w dzielnicy Bab al Azizija. Zginęło 6 osób, 10 zostało rannych. Państwowa telewizja poinformowała, że poważnie uszkodzona została ambasada Korei Północnej. Incydent natychmiast przywołał skojarzenia z nalotami NATO na Serbię w 1999 r., gdy omyłkowo zbombardowano Ambasadę Chińskiej Republiki Ludowej w Belgradzie.
Ciemne konszachty
Korea Północna nie zareagowała na razie oficjalnie na informację o trafieniu ambasady. Według NATO libijska telewizja kłamie. "To jest po prostu nieprawda. Ambasada znajduje się w rzeczywistości jakieś 500 metrów od celu, w który uderzyliśmy" – podał sojusz w komunikacie. Podkreślił, że zaatakowano bunkry dowodzenia armii libijskiej, nie odnotowując zniszczeń innych obiektów. "Nasze uderzenia są precyzyjne i choć możliwość strat ubocznych zawsze istnieje, staramy się ze wszystkich sił, by ich unikać" – zaznaczyło NATO.
Nie wyklucza się, że informacja o trafieniu ambasady jest szaloną próbą Kaddafiego wciągnięcia Phenianu w konflikt. Korea Północna określiła wcześniej interwencję w Libii mianem "agresji przeciw suwerennemu państwu pod przykrywką kampanii antyterrorystycznej". Przedstawiciel Phenianu stwierdził, że USA prowadzą terrorystyczną kampanię na Bliskim Wschodzie, zabijając cywilów i łamiąc prawa człowieka.
Phenian i Trypolis łączyły w przeszłości ciemne konszachty. Były inspektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Olli Heinonen podkreśla, że Libia mogła otrzymać uran do produkcji broni jądrowej od Korei Północnej.
Swoich zapasów uranu Trypolis pozbył się w 2004 roku, gdy Muammar Kaddafi zawarł porozumienie z państwami zachodnimi i ogłosił porzucenie planów budowy broni masowego rażenia. Trypolis zadeklarował też wtedy, że nie będzie kupował broni od Phenianu. Wiadomo, że wcześniej otrzymał stamtąd m.in. rakiety Scud.