Mimo wcześniejszych zapowiedzi nie dojdzie do zerwania umowy z generalnym wykonawcą Stadionu Narodowego – ogłosił wczoraj premier Donald Tusk na placu budowy tej areny.
Inwestor, czyli Narodowe Centrum Sportu, oraz wykonawca, czyli konsorcjum budujące stadion, składające się z firm Alpine Bau, Hydrobudowa i PBG, doszły do porozumienia. W jego wyniku termin oddania Narodowego, który upływał 30 czerwca, został przesunięty na 30 listopada, a nowym liderem konsorcjum w miejsce niemieckiej Alpine została polska Hydrobudowa.
– To bezpieczny, realistyczny termin końca prac – twierdzi premier Tusk. Podkreśla, że koszty kontraktowe budowy stadionu nie zostaną przekroczone.
Zamieszanie z inwestycją zaczęło się w maju, kiedy okazało się, że schody kaskadowe prowadzące na trybuny grożą zawaleniem. NSC wezwało konsorcjum do wdrożenia planu naprawczego w ciągu 14 dni i groziło milionowymi karami umownymi. Jednak po zawarciu porozumienia mimo opóźnienia kary nie będą nakładane.
Premier wyjaśniał, że w Stadion Narodowy i w najbliższe okolice zainwestowano w sumie około 2 mld zł, natomiast koszt naprawy wadliwie wykonanych schodów pochłonie ok. 8 mln zł. – Zaproponowaliśmy już inwestorowi trzy sposoby naprawienia schodów. Nie będzie konieczna ich rozbiórka – powiedział Jerzy Wiśniewski, prezes grupy PBG, do której należy Hydrobudowa.