System satelitarnej łączności, z którego korzystają polscy żołnierze służący na misji w Afganistanie, oparty jest na urządzeniach wyprodukowanych przez Wojskowe Zakłady Łączności (WZŁ) w Zegrzu oraz firmę TTComm z Mińska Mazowieckiego. Z ustaleń „Rz" wynika, że urządzenia te są skonfigurowane z dwoma satelitami. Pierwszy to EUTELSAT W6, który należy do mającej siedzibę we Francji spółki Eutelsat. Drugi – Yamal-202, jest własnością państwowego, rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom. Przez tego ostatniego satelitę przesyłane są m.in. strategiczne informacje o działaniach polskich żołnierzy w Afganistanie. W tym o funkcjonowaniu tamtejszych komórek polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
– Rosyjskie służby, które kontrolują Gazprom, wiedzą więc, gdzie przebywają osoby korzystające z telefonu satelitarnego. Znają częstotliwość i czas połączeń, a także numer, na który są one wykonywane. W rejonie działań wojennych takie informacje mogą decydować o życiu żołnierzy – przestrzega wysoki rangą oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zaufania do rosyjskiego satelity nie ma Andrzej Barcikowski, były szef ABW. – Byłbym ostrożny w przekazywaniu tą drogą delikatnych informacji – mówi „Rz". – Zakładam jednak, że dane kontrwywiadowcze przesyłane są w inny sposób, bo inaczej byłoby to niewłaściwe.
Podobnego zdania jest gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. – Lepiej byłoby, gdyby był to satelita należący do któregoś z krajów Unii Europejskiej lub NATO – uważa.
Dlaczego więc polskie wojsko korzysta akurat z satelity Gazpromu? WZŁ nie odpowiedziały na pytania „Rz", zasłaniając się bezpieczeństwem polskich żołnierzy służących w Afganistanie. Do chwili zamknięcia tego wydania sprawy nie skomentowała spółka TTComm.