Kto wygra wybory? Na to pytanie trzy dni przed głosowaniem sondaże nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Co prawda w badaniach wszystkich ośrodków opinii publicznej prowadzi Platforma Obywatelska, ale jej przewaga nad PiS waha się od kilku do kilkunastu punktów procentowych.
W najnowszym sondażu TNS OBOP dla "Gazety Wyborczej" PO ma 31 proc. poparcia, PiS – 18 (25 proc. wyborców jest niezdecydowanych). Ale w najświeższym badaniu Instytutu Homo Homini obie partie szły łeb w łeb: PO 30,4 proc., PiS 30.
– Aż takie rozstrzelenie wyników sprawia, że powinniśmy do nich podchodzić wyjątkowo ostrożnie i z komentarzami poczekać do zakończenia głosowania 9 października – mówi "Rz" dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW.
Jednak prezes TNS OBOP Andrzej Olszewski zwraca uwagę, iż mimo różnic badania konkurencyjnych instytutów pokazują wiele zbieżnych prawidłowości. – We wszystkich od wielu miesięcy na czele jest PO, a na drugim miejscu PiS. Praktycznie wszystkie pokazują, że do Sejmu wejdzie pięć partii: PO, PiS, SLD, PSL i Ruch Palikota. Różnią się tylko w prognozowaniu poparcia dla poszczególnych ugrupowań – mówi "Rz". Podkreśla, że w tej sytuacji nie należy przywiązywać wagi do pojedynczych badań, ale zwracać uwagę na tendencje w ostatnich tygodniach.
Eksperci zwracają uwagę na kilka punktów zwrotnych w tej kampanii. – Przede wszystkim jej start. Do tego momentu przewaga PO nad PiS była olbrzymia, a Donald Tusk mówił, że nie ma z kim przegrać wyborów. Jednak kiedy partie opozycyjne zabrały się do pracy, okazało się, że dystans zaczął się szybko zmniejszać – mówi "Rz" dr Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej.