Ruch Palikota - nowa lewica? Matyja

Ruch Palikota nie jest niczym nowym. Jego oryginalność polegała raczej na antyestablishmentowych hasłach, którymi udało się mu zmobilizować elektorat – przekonuje politolog w rozmowie z Michałem Płocińskim

Publikacja: 29.12.2011 18:56

Janusz Palikot

Janusz Palikot

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Ruch Palikota stworzył własny projekt ustawy o in vitro. Czy partia ta ma rzeczywiście do zaproponowania coś nowego w tej materii? Reprezentuje inne wartości niż SLD?

Jeśli chodzi o światopogląd, to Janusz Palikot i jego klub nie są w żaden sposób nowatorscy. Proponują to, o co walczy cała europejska lewica. Polska jest jednak krajem, gdzie ten ogólnoeuropejski ruch napotkał opór i dlatego lewica poszukuje skuteczniejszej formy działania. Ruch Palikota nie jest więc niczym nowym. Jego oryginalność polegała raczej na antyestablishmentowych hasłach, którymi udało się mu zmobilizować elektorat. Jednak widać wyraźnie, że tamtych pomysłów Palikot nie zamierza na razie podejmować, a to tutaj widzę główne pole licytacji między Ruchem Palikota a SLD. Z tym że z uwagi na układ sił w parlamencie licytacja ta nie ma większego znaczenia.

Czy Ruch Palikota nie jest nowoczesną lewicą? Przecież to ta nowoczesność ma ich odróżniać od SLD...

Nie wiem, czemu niby nowoczesna... To raczej Palikot hasłami nowoczesnego państwa czy  modernizacji pragnie zdobyć etykietkę nowoczesnej lewicy, ale nie widzę w tym absolutnie nic nowego. Nowy jest tylko populistyczny pomysł na politykę, ale on był silnie akcentowany jedynie w kampanii wyborczej, a dziś nie widać żadnych antyestablishmentowych działań Ruchu. Palikot uczynił z własnej słabości siłę – od początku mówił, że w jego Ruchu nie ma znanych polityków, że wprowadza do Sejmu ludzi spoza skompromitowanej elity politycznej. Trudno powiedzieć, czy da się z takim zespołem prowadzić prace parlamentarne, czy może jest to zespół, który potrafi tylko organizować różne happeningi.

A czy pojawienie się nowej partii  nie wzmocni przypadkiem kontrkulturowej ofensywy lewicy w Polsce?

Nawet suma posłów z Ruchu Palikota i SLD to znacznie mniej, niż lewica miewała w polskich parlamentach. To, że Palikot będzie stawiał dalej idące postulaty, w zasadzie niczego nie zmienia. Coś zmienić mogłyby tylko kluczowe osoby w Platformie Obywatelskiej i przede wszystkim Donald Tusk. Gdyby to on przyjął kurs na wsparcie postulatów obyczajowych lewicy, wtedy byłoby to rzeczywiście zasadniczą zmianą w polityce z istotnymi skutkami, usprawiedliwiającymi dramatyczne komentarze. A strach przed partiami będącymi w opozycji, które muszą się czymś przecież wyróżniać, nie jest do końca uzasadniony. Zawsze istniał taki nurt w SLD, który reprezentował postulaty antykościelne, feministyczne, może trochę mniej homoseksualne. Pojawienie się więc oddzielnej siły z takimi hasłami zbyt wiele nie zmienia. Zresztą tę zmianę zapowiadało już SLD, np. przez różne sojusze, jakie ta partia zawierała. Dlatego też nie widzę w tym absolutnie nic nowego.

Czyli to nie jest tak, że nasza scena polityczna, która rzekomo była zamrożona, nagle się otworzyła?

Na pewno nie. Palikot pokazał co prawda, że jest możliwe wejście na tę scenę, czyli to, co przed nim nie udawało się ugrupowaniom, które próbowały pojawić się między PO i PiS. Ale nie oznacza to, że na scenie politycznej jest miejsce na inne poglądy, niż te już na niej obecne. Ruch Palikota to taka synteza obyczajowych postulatów lewicy, pewnej dozy populizmu i atrakcyjności w formułowaniu celów politycznych – Palikot, nawet jeśli mówił to samo co Napieralski, to mówił to w znacznie atrakcyjniejszy sposób. Jednak jeszcze za wcześnie przesądzać, czy to wystarczy, by zbudować konkurencyjną siłę dla SLD. Palikot nie przejął jeszcze rządów dusz na lewicy, choć na pewno udaje mu się dobrze rozgrywać to w kuluarach – najlepszym tego przykładem są spotkania z Aleksandrem Kwaśniewskim. Ale to jest cały czas spór we własnym gronie. Być może lewica jest dziś bardziej obyczajowa niż postkomunistyczna, ale to nieuchronne, również z demograficznych przyczyn. Ludzi, którzy mają sentyment do PZPR, jest coraz mniej, a z roku na rok rośnie grono tych, którzy mają lewicowe poglądy właśnie na sprawy obyczajowe.

Czy dla Palikota groźniejszym przeciwnikiem od Grzegorza  Napieralskiego nie będzie nowy stary lider SLD Leszek Miller?

Myślę, że gdyby SLD miało w ostatniej kampanii mocniejszego lidera, to być może Palikot skończyłby na 4 procentach i nawet nie dostałby się do parlamentu. Miller jest bardziej samodzielnym politykiem, więc jest na pewno poważniejszym liderem. Ale nie wiem, czy jest on dobrym rozwiązaniem dla SLD. Może to jest ratunek tej partii przed zupełnym rozpadem, bo przecież na miejsce Napieralskiego mógł zostać wybrany ktoś jeszcze słabszy...

Na przykład Joanna Senyszyn?

Nie wiem, czy pani Senyszyn miała w ogóle szansę, by zostać wybraną przez tę partię. SLD jest na swój sposób dosyć zachowawcze. Tym się właśnie różni od Ruchu Palikota, że liberalizm obyczajowy wcale nie jest tam tak daleko posunięty, jak się niektórym wydaje. Jest tam oczywiście skrzydło liberalne, ale reszta partii podchodzi do zbyt radykalnych kwestii obyczajowych wręcz z obrzydzeniem. Komunizm, nie tylko w Polsce, był jednak bardzo purytański – owszem, był antykościelny, popierający aborcję, ale na pewno nie był liberalny obyczajowo. Ponadto wiadomo, jakim feministą jest Leszek Miller...

Więc tu jest chyba dość znaczna różnica między Palikotem a SLD...

Oczywiście, ale zrozumienie dla postulatów feministycznych widać także w PO. Platforma też liczy się z wyborcami, którzy myślą w taki sposób. Gdyby jednak nie pojawił się Palikot, to niszę tę naturalnie zagospodarowałoby SLD, bo on od dawna zmieniał się w tym kierunku, tylko robił to powoli. Palikot, nawet jeśli proces ten przyspieszył, nie wniósł żadnej nowej wartości.

Rozumiem więc, że nie widzi pan większego zagrożenia ze strony Ruchu Palikota dla polskiej  czy bardziej ogólnie, europejskiej tradycji kulturowej?

Kraj, w którym dwie główne partie są centroprawicowe, a także będące w koalicji PSL, które na pewno też nie jest partią rewolucji światopoglądowej, jest wciąż ewenementem na skalę europejską. Nasza lewica żali się wręcz na hegemonię centroprawicową. Mówienie więc, że zagrożeniem dla Polski jest 40-osobowy Klub Ruchu Palikota, jest niepoważne. Hasła, którymi rzuca Janusz Palikot, istniały w dyskursie społecznym od dawna, a wejście tej nowej siły do Sejmu nie jest niczym zadziwiającym, bo także od dawna wiadomo było, że taki właśnie procent wyborców takie hasła popiera. Jeśli więc godzimy się na demokrację, to naturalne, że tacy ludzie są reprezentowani w Sejmie. Pewne rzeczy w polityce są nieuniknione – jeśli jest jakiś odłam społeczeństwa, który jest w polityce niereprezentowany, a jest wystarczająco duży, to wcześniej czy później znajdzie sposób, by być reprezentowanym. Dlatego też sukces Ruchu Palikota dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem. Pewne zjawiska widać było, zanim Palikot się pojawił, a on tylko je wyczytał w sondażach – to nie są jego przekonania. Wszyscy znamy historię Janusza Palikota i wiemy, że gdyby nie znalazł tej niszy, to postawiłby na zupełnie inne postulaty. Znacznie poważniejszym problemem byłaby zmiana postawy co do kwestii obyczajowych w Platformie Obywatelskiej.

A Platformie opłacałby się taki zwrot?

Wydaje się, że istniejący dziś szeroki konsensus polityczny w niewielkim tylko stopniu zależy od polityków. Ten konsensus, a także środek sceny politycznej są zaś mocno po prawej stronie. Obie największe partie w Polsce deklarują spore przywiązanie do wartości chrześcijańskich, do tego obie – przynajmniej w jakiejś części – są dość klerykalne. Nie widzę więc większego zagrożenia, by taka zmiana nastąpiła. Nie chcę niczego prognozować, bo prognozy w tej dziedzinie są jedną z najbardziej katastrofalnych przygód części socjologów – wróżono już przecież, że laicyzacja nastąpi w Polsce w ciągu pierwszych dziesięciu lat po upadku komunizmu, że Kościół będzie się wyludniał itd. A wbrew oczekiwaniom obozu postępu nic nie dzieje się w tak oczywisty sposób, jak zakładają ich teorie.

Wydaje mi się jednak, że jeżeli Platforma nie wykona żadnego makiawelistycznego ruchu i nie sięgnie po elektorat Janusza Palikota, to w najbliższym czasie nic złego się nie stanie. PO nie jest jednak partią, z której ruchów wewnętrznych można cokolwiek wnioskować, raczej wszystko siedzi w głowie jednego człowieka – Donalda Tuska. Z tym że w Platformie jest wystarczająco wiele konserwatywnie myślących osób, by utwierdzać Tuska w przekonaniu, iż mógłby on takim zagraniem naprawdę wiele stracić...

Platforma zaś nie ma powodów,  by obawiać się Ruchu Palikota.

Zagrożeniem dla Platformy nie jest ani Palikot, ani PiS. Obie te partie wręcz wspierają władzę PO, gdyż funkcjonalnie są przez nią wykorzystywane jako straszaki. Bardzo wielu ludzi w Polsce myśli, że tylko PO może nas uratować przed radykalizmem Palikota. Inni zaś myślą, że tylko PO może nas uratować przed radykalizmem PiS. Dzięki tym straszakom Platforma uchodzi za partię rozsądnego umiaru.

Rafał Matyja  jest politologiem, autorem hasła "IV Rzeczpospolita", twórcą  i dziekanem Wydziału Studiów  Politycznych WSB-NLU w Nowym Sączu

Ruch Palikota stworzył własny projekt ustawy o in vitro. Czy partia ta ma rzeczywiście do zaproponowania coś nowego w tej materii? Reprezentuje inne wartości niż SLD?

Jeśli chodzi o światopogląd, to Janusz Palikot i jego klub nie są w żaden sposób nowatorscy. Proponują to, o co walczy cała europejska lewica. Polska jest jednak krajem, gdzie ten ogólnoeuropejski ruch napotkał opór i dlatego lewica poszukuje skuteczniejszej formy działania. Ruch Palikota nie jest więc niczym nowym. Jego oryginalność polegała raczej na antyestablishmentowych hasłach, którymi udało się mu zmobilizować elektorat. Jednak widać wyraźnie, że tamtych pomysłów Palikot nie zamierza na razie podejmować, a to tutaj widzę główne pole licytacji między Ruchem Palikota a SLD. Z tym że z uwagi na układ sił w parlamencie licytacja ta nie ma większego znaczenia.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!