Dziennikarz tej gazety twierdzi, że bliski współpracownik Assange'a zawiózł na Białoruś kopie jeszcze wtedy nieopublikowanych depesz Departamentu Stanu USA na temat Białorusi. Kontrowersyjny partner biznesowy Assange'a Israel Shamir spotkał się w grudniu 2010 r. w Mińsku z szefem kancelarii prezydenta Białorusi.
Wkrótce potem białoruskie media rządowe zaczęły publikować oskarżenia przeciwko działaczom opozycyjnym o to, że są finansowani przez rząd USA. Oskarżenia te miały się opierać właśnie na depeszach WikiLeaks.
Jeden z rywali Łukaszenki w wyborach prezydenckich w grudniu 2010 roku, Andriej Sannikow, odsiaduje wyrok pięciu lat więzienia. Został skazany m.in. za to, że jego działalność polityczna była finansowana przez Zachód.
Shamir, który według skłóconych z Assangem dawnych pracowników WikiLeaks jest jego zaufanym człowiekiem i ma dostęp do wszystkich tajemnic organizacji, nigdy nie potwierdził, że spotkał się w Mińsku z przedstawicielami Łukaszenki. Jednak wkrótce potem opublikował na łamach lewicowego pisma amerykańskiego Counterpunch reportaż z Mińska, w którym pisał m.in. o tym, że „Białorusini są szczęśliwi, mają pracę i są zadowoleni ze swych władz", „Łukaszenka bez obaw spaceruje wśród swych współobywateli", a przeciwko jego władzy protestuje jedynie „prozachodni tłum Gucciego", który „jeśli nie potrafi przekonać ludzi za zachodnie pieniądze, to wychodzi na ulice i chce przejąć władzę siłą".
Tak jak na Ukrainie – pisze Shamir – gdzie „pomarańczowe gangi ukradły siedem lat temu wybory ich prawowitym zwycięzcom".