Rosja jest adresatką co czwartej skargi składanej w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Większość z nich przegrywa. To nie podoba się rosyjskim kręgom politycznym, które oceniają wyroki Trybunału jako jednostronne i krzywdzące. Krytycznie o nich wypowiadał się nawet prezydent Dmitrij Miedwiediew.
Na koniec zeszłego roku spośród 151,6 tys. wszystkich spraw rozpatrywanych przez Trybunał 40,3 tys., czyli 26,6 proc., dotyczyło Rosji. A według danych portalu Gazeta.ru, w minionych latach aż 94 proc. spraw Rosja przegrała, a w 2 proc. udało się uzyskać porozumienie. Tylko 4 proc. stanowią wygrane skargi.
Wśród przegranych są procesy polityczne. Na przykład w 2000 r. Trybunał uznał za politycznie motywowane zatrzymanie rosyjskiego magnata prasowego Władimira Gusinskiego, który skarżył się na naciski w sprawie sprzedaży telewizji NTW. Zasądził dla niego odszkodowanie w wysokości 88 tys. euro.
Kilka partii politycznych i organizacji wygrało też procesy w sprawie odmowy rejestracji, m.in. Republikańska Partia Rosji i lokalne struktury Kościoła scjentologicznego.
Bardzo wiele spraw dotyczyło warunków zatrzymania w aresztach i salach sądowych. Jedną z nich złożył słynny oligarcha Michaił Chodorkowski – zasądzono dla niego 10 tys. euro rekompensaty za straty moralne.