Politycy opozycji nie mogą się już doczekać końca turnieju piłkarskiego, by błysnąć inicjatywą. Liczą, że podliczając zyski i straty Euro, zdołają punktować rząd. Ale przygotowują także ofertę programową. I mają nadzieję, że skoro polska reprezentacja wypadła z rozgrywek, spora część obywateli straciła zainteresowanie meczami i łatwiej będzie przyciągnąć ich uwagę. Skupią się na rynku pracy i gospodarce.
Uprzedzając jesienną ofensywę programową rządu SLD chce zaraz po Euro przedstawić pomysły na walkę z bezrobociem. Jednym z nich jest przeznaczenie środków z Funduszu Pracy na prywatnych pośredników, którzy byliby wynagradzani przez państwo za znalezienie posady osobie bezrobotnej na minimum siedem miesięcy.
W rynek pracy celuje też Ruch Palikota. Chce ustawowo zakazać zawierania umów śmieciowych lub obłożyć je składkami takimi, jakie firmy odprowadzają za pracowników. - Jeszcze nie zdecydowaliśmy, który wariant wybierzemy, ale cel jest ten sam: radykalne ograniczenie liczby zawieranych umów śmieciowych - zaznacza Karol Jene, dyrektor biura parlamentarnego Ruchu Palikota.
Posłowie RP nie byliby sobą, gdyby pominęli sprawy światopoglądowe. Dlatego zaraz po Euro będą naciskać na marszałek Sejmu Ewę Kopacz, by do porządku obrad wstawiła dwa projekty ustaw zgłoszone już zeszłej jesieni: o in vitro i o świadomym rodzicielstwie. Ta druga dotyczy m.in. prawa do przerywania ciąży.
A już na najbliższym posiedzeniu złożą wniosek o odwołanie z funkcji ministra rolnictwa Marka Sawickiego za opisywaną przez „Rz" akcję promocyjną w czasie Euro.