Zgodnie z zapowiedziami prawników reprezentujących bliskich ofiar zbrodni katyńskiej Polacy odwołali się od wyroku, jaki wydano w Strasburgu 16 kwietnia.
Chcą, by skargę przeciw Rosji rozpatrzyło teraz 17 sędziów Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Aby to było możliwe, najpierw do złożonego właśnie wniosku strony polskiej przychylić się musi pięciu strasburskich sędziów. Decyzję o dopuszczalności apelacji podejmą w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Po ich akceptacji skargą może się zająć Wielka Izba Trybunału. Jej werdykt będzie ostateczny.
Choć Trybunał w Strasburgu uznał w kwietniu mord polskich oficerów przez NKWD za zbrodnię wojenną, nie ocenił, czy Rosja przeprowadziła w tej sprawie skuteczne śledztwo. A uznanie, iż takiego postępowania nie było, jak twierdzą Polacy, oznacza naruszenie przez Rosję art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, na podstawie której Trybunał wydaje orzeczenia. Artykuł chroni prawo do życia i zakazuje nie tylko mordów, ale wymaga skutecznego śledztwa w przypadku ich popełnienia. To oznacza np. ustalenie i ukaranie winnych.
– We wniosku o Wielką Izbę piszemy, że postępowania prowadzonego w Rosji w latach 1990–2004 nie można uznać za skuteczne. Wskazujemy, że Trybunał może to ocenić, ma instrumenty, by zmusić do współpracy państwo, które jej odmawia. A Rosja nie przekazała Strasburgowi np. postanowienia o umorzeniu śledztwa katyńskiego – mówi mec. Roman Nowosielski, jeden z prawników reprezentujących Polaków przed Trybunałem. Podkreśla, że chodzi o ochronę praw człowieka i podstawowych wartości, dlatego orzeczenie Wielkiej Izby będzie miało duże znaczenie dla przyszłych podobnych skarg.
Autorzy wniosku wskazują też, że orzeczenie Trybunału z 16 kwietnia dotyczące art. 2 konwencji zapadło głosami cztery do trzech (sprawę rozstrzygało siedmiu sędziów). W dodatku czwórka, której głosy przeważyły, nie była zgodna, uzasadniając swoje zdanie. Sędziowie rosyjski i ukraiński stwierdzili bowiem, iż Rosja nie miała obowiązku przeprowadzenia śledztwa katyńskiego i wykonała „gest dobrej woli". Pozostała dwójka tej opinii nie podzielała.