Antoni Macierewicz nie daje się zepchnąć do tylnych szeregów Prawa i Sprawiedliwości. Mimo środka wakacji, dokładnie 28 miesięcy od katastrofy prezydenckiego Tu-154 zorganizował w piątek posiedzenie zespołu smoleńskiego i przedstawił raport podsumowujący dwa lata jego pracy. Ujawnił na nim nowe informacje, m.in. zeznania ludzi, którzy mieli słyszeć lub widzieć, że przed katastrofą prezydenckiego samolotu doszło do wybuchu.
Do katastrofy doszło w wyniku dwóch eksplozji (w połowie skrzydła i kadłuba) – to już oficjalna wersja wynikająca z podsumowania prac zespołu Macierewicza. Miało dojść do nich podczas próby odejścia znad lotniska przy użyciu autopilota, z powodu planu realizowanego przez osoby trzecie. Według Macierewicza do katastrofy nie doszłoby, gdyby nie gra rządu Donalda Tuska z Rosjanami i obniżanie rangi wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.
Macierewicz przedstawił też publikację (wydaną przez Księgarnię „Gazety Polskiej"), która jest podsumowaniem dwóch lat pracy zespołu wyjaśniającego katastrofę. Dokument zawiera 49 tez o samej katastrofie i śledztwie, które miało wyjaśnić jej przyczyny, ale najwięcej miejsca poświęca temu, co się działo, zanim do katastrofy doszło. – To nie jest raport końcowy. Niestety, szereg badań, które nie zostały wykonane przez prokuraturę polską i rosyjską, musi być wykonywanych poza granicami kraju i jeszcze są w trakcie realizacji. Jesteśmy mniej więcej w połowie prac – podkreślał.
Polityk PiS powtórzył swą wcześniejszą tezę, że winę za katastrofę ponosi rząd. – Od samego początku mieliśmy do czynienia ze współdziałaniem rządu pana Donalda Tuska z administracją pana Władimira Putina przeciwko prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu – mówił w piątek w Sejmie.
MSZ blokowało
W raporcie znalazły się fragmenty zeznań ambasadora tytularnego w Moskwie Tomasza Turowskiego, który powiedział 10 lipca 2010 roku prokuratorom: „Wizyta ta (Mariusza Handzlika, ministra w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, mającego przygotować późniejszą wizytę prezydenta w Katyniu – red.) nie została zorganizowana (...) w związku z sugestiami przekazanymi mi, o ile mnie pamięć nie myli, przez śp. ministra Kramera (Andrzeja, ówczesnego wiceszefa MSZ – red.) lub pana Dariusza Gorczyńskiego. To były sugestie przekazane mi telefonicznie". Zdaniem Macierewicza oznacza to, że kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych wydało dyplomatom polecenie zablokowania wyjazdu prezydenckiego ministra do Moskwy.