Rz: Co powinni teraz zrobić Barack Obama i Mitt Romney, żeby wygrać wybory?
John P. Burke: Jest kilka kluczowych stanów, które ostatecznie zadecydują o wygranej – przede wszystkim Ohio, ale także Iowa, Kolorado, Wirginia, Wisconsin, może też Pensylwania. Chodzi bowiem nie tylko o zdobycie większości w jak największej liczbie stanów, ale też o takie stany, które mają najwięcej miejsc w Kolegium Elektorskim (kandydat, który wygra w danym stanie, będzie mieć wszystkich elektorów z tego stanu – red.). Z pewnością więc obaj kandydaci będą intensywnie podróżować, spotykać się z wyborcami właśnie tam. Poczynając, jak powiedziałem, od Ohio.
Czy mogą próbować pozyskać jakieś konkretne grupy społeczne?
Najważniejsze jest dla nich to, żeby ich zwolennicy poszli do urn i zagłosowali. Będą więc przede wszystkim mobilizować własny elektorat i zapewne frekwencja będzie bardzo wysoka. Ale też wiadomo, że w dalszym ciągu około 4–5 procent wyborców jest niezdecydowanych, i to z zupełnie różnych grup czy środowisk. Kandydaci będą usilnie próbowali do nich dotrzeć. Dlatego właśnie ostatnio Romney przyjął bardziej centrową postawę.