Cichocki był gościem TVN24. Jego zdaniem śledczy zajmujący się sprawą samobójstwa lotnika, który był ważnym świadkiem w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej, powinni najpierw wykluczyć udział osób trzecich. - Zwłaszcza jeśli jest to takie samobójstwo, że ktoś nie zostawia po sobie listu, przynajmniej dziś nie wiemy, żeby był. Więc to zawsze prokuratura musi sprawdzić - powiedział.
Dodał, że pozostali członkowie załogi Jaka-40, którzy również złożyli zeznania w śledztwie, mogą zostać objęci ochroną, jeśli wystąpią o to prokuratorzy. - Prokuratura ma pełną wiedzę o wadze zeznań, w kontekście tego samobójstwa może także ocenić ewentualne ryzyko dla śledztwa - stwierdził.
Jednak nie należy się spodziewać, że śledczy podejmą teraz taką decyzję. - Wojskowa Prokuratura Okręgowa nie posiada wiedzy na temat zagrożeń dotyczących świadków w śledztwie - powiedział rp.pl pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dopytywany, czy samobójstwo świadka, który podważał wiarygodność jednego z głównych dowodów (nagrania z czarnych skrzynek - red.), nie jest okolicznością wskazującą na zagrożenie dla innych świadków, powtarzał swoją odpowiedź.
Ze stenogramów z czarnych skrzynek Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku wynika, że kontroler miał zezwolić pilotom na zejście do wysokości 100 metrów. Muś i dowódca jaka porucznik Artur Wosztyl, którzy prowadzili nasłuch korespondencji wieży kontroli lotów twierdzą, że załogi wszystkich samolotów, które miały lądować 10 kwietnia w Smoleńsku (Jak-40, rosyjski Ił i Tu-154M - red.) usłyszały komendę zejścia do 50 m. Remigiusz Muś nagrywał te rozmowy na magnetofon pokładowy jaka. Taśmy zabezpieczyła w dniu katastrofy Żandarmeria Wojskowa. W maju 2011 r. WPO przekazała je do analizy krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna. Opinia publiczna wciąż nie zna stenogramów z tych nagrań, śledczy nadal nie otrzymali ekspertyzy.
- Opinii fonoskopijnej jeszcze nie ma. Badania trwają - mówi pułkownik Rzepa. Przyznał, że biegli mają problem z wykonaniem ekspertyzy, bo potrzebują do tego materiałów, którymi dysponuje strona rosyjska (chodzi o wykonanie pewnych czynności). Prokuratorzy zwrócili się z wnioskiem o pomoc prawną do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. - Nie możemy wykluczyć, że te materiały przyszły we wrześniu i są w tej chwili tłumaczone - powiedział rzecznik NPW.