- Nie do zaakceptowania jest formułowanie drastycznych i degradujących polskie życie publiczne oskarżeń pod adresem państwa polskiego. Jest rzeczą niezwykle trudną dla wszystkich urzędników i funkcjonariuszy państwowych, którzy są zaangażowani w sprawę smoleńską, pracować pod ciśnieniem coraz bardziej absurdalnych i radykalnych oskarżeń - mówił Tusk.
Odniósł się do wypowiedzi szefa PiS, że "zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to niesłychana zbrodnia" oraz, że "każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego musi ponieść tego konsekwencje".
Słowa Kaczyńskiego padły w związku z wtorkową publikacją "Rzeczpospolitej", która podała, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio badali wrak Tu-154M w Smoleńsku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny.
Informacje "Rz" zdementowała warszawska Wojskowa Prokuratura Okręgowa. We wtorek po południu oświadczenie wydała też redakcja dziennika. "Pomyliliśmy się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały" - napisała redakcja "Rz".
Na konferencji prasowej Donald Tusk podkreślił, że Jarosław Kaczyński użył jednoznacznych sformułowań o "zbrodni, zabójstwie i o udziale rządu polskiego, co najmniej w mataczeniu, a więc współudziale w tej zbrodni, na podstawie materiału, który został zdezawuowany przez prokuraturę".