Wiec opozycji 15 grudnia w Moskwie z udziałem kilkuset osób pokazał, że zainteresowanie protestami spada, a tradycyjne hasło opozycji „Rosja bez Putina" przestaje być efektywne.
To hasło jest wskaźnikiem tego, że tak dużej grupie opozycjonistów trudno dojść do porozumienia w sprawie jednej misji czy jednego programu. Hasło „Rosja bez Putina" to prosta idea, która wszystkich potrafi zjednoczyć. Pod nią mogą podpisać się wszyscy uczestnicy ruchu protestu. Ale nie jest to hasło skuteczne. Często wywołuje negatywną reakcję. Pod takim hasłem można wyjść na ulice raz czy drugi, ale nie częściej. Później powstaje pytanie: jeśli Rosja powinna być bez Putina, to kto go zastąpi? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi, dlatego zainteresowanie protestami w ciągu ostatniego roku spadło.
Czy pana ojciec nie popełnił błędu, odmawiając kandydowania w wyborach do opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, która zajmuje się organizowaniem akcji protestacyjnych?
Nie uważam, że popełnił błąd. Postąpił słusznie, a jego odmowa została ze zrozumieniem przyjęta przez członków rady. Pierwsze jej posiedzenia były dowodem na to, że tak dużej liczbie jej członków trudno dojść do porozumienia i wypracować kompromisowe rozwiązanie. To dość złożony proces. Mój ojciec przebywa w więzieniu. Gdyby wystartował w wyborach do rady i został jej członkiem, efektywność jego działań na odległość byłaby zerowa. Działalność znacznie utrudniałaby komunikacja. Kontakt z moim ojcem może być wstrzymany na kilka tygodni. Nie ma komputera i dostępu do Internetu. Przekazanie mu czegokolwiek lub otrzymanie od niego czegokolwiek zajmuje kilka tygodni. Spotkania z adwokatami także odbywają się co jakiś czas i nie wystarczą, by działać w radzie.